Zaniedbane

W ubiegłym roku trochę je zaniedbałem. Swoją drogą jak skrzętnie policzyłem – byłem tam w ciągu ostatnich pięciu lat około 80 razy lub więcej i w zasadzie za każdym razem warunki były inne od poprzednich. Powstało tam tak wiele ujęć, że zastanawiam się nad wydaniem albumu poświęconego tylko temu miejscu.

Poniżej zdjęcia z jednego wieczoru. Z tym, że dwa pierwsze w pastelowych barwach, zrobione punktualnie o zachodzie słońca, a dwa kolejne czterdzieści minut później. Tak że, jak widać nawet podczas jednego pleneru można zrobić zgoła odmienne od siebie zdjęcia. Wszystko zależy od światła 🙂

A tu załapała się dodatkowo koniunkcja Jowisza i Wenus 🙂

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI AKACJE NOCKOWA

Zaróżowione

Jeśli trafi mi się tak wspaniały wieczór raz w tygodniu, to będę naładowany pozytywna energią bez przerwy! Znów natura mnie zaskoczyła, bo jak nie było chmurki całe popołudnie, tak tuż przed zachodem z północy nadciągnął mały niepozorny obłoczek.

Już wiedziałem, że kiedy słońce zajdzie, może zrobić się pomarańczowy, a może i czerwony. A na pewno na sam koniec różowy! Nie myliłem się. Dotarłem na miejsce w samą porę i mogłem podziwiać całą plejadę kolorów na niebie. To tylko trzy fotografie, nie chcę tu za bardzo zaróżowić. Pozostałe zdjęcia wkrótce.

Białe nie jest białe

Kiedy jeszcze leżał śnieg, początkiem miesiąca wybrałem się na niezobowiązujący spacerek po wieczornym trzeszczącym mrozem śniegu. Było już po zmroku, ale jak wiadomo, to tę porę do zdjęć lubię najbardziej. Niepozorne niebo i niby biały śnieg o tej porze nabierająy niezwykłych kolorów. Śnieg łapie kolory od nieba i bliskiego otoczenia. Biały nigdy nie jest biały, wszystko zależy od światła jakie nas otacza.

Nowe i fajne

W styczniu był i śnieg, ale były i względnie ciepłe dni. I to takie z czyściutkim niebem. Przyznam się, że nigdy wcześniej nie wsiadałem na rower, kiedy na zewnątrz było mniej niż 8 – 10 ° C. W tym miesiącu pogoda wręcz zmuszała do jakiejkolwiek aktywności na świezym powietrzu.

Stwierdziłem, że jazda w temperaturach bliskich zera stopni, to tylko kwestia ubrania kilku dodatkowych warstw ubrania, a wcześnie zapadająca ciemność, to tylko kwestia odpowiedniego oświetlenia. Tym sposobem znalazłem zajęcie na długie zimowe wieczory. Udało się kilkanaście razy pojechać na przejażdżki, a na liczniku wpadło pięćset kilometrów.

Poniższe zdjęcia powstały podczas jednej z wycieczek. Wyjeżdżałem jak już zmierzchało, a bezchmurne niebo zapowiadało, że za kilkadziesiąt minut będe jeździł pod rozgwieżdżonym niebem. Nowe i fajne doświadczenie.

Lubię kałuże

Jak zima jest z dodatnimi temperaturami, to musi być błotko. A jak jest błotko, to są i kałuże. A jak są kałuże, to fajnie odbija się w nich niebo. A jak niebo jest kolorowe, to i kałuże stają się kolorowe. Więc możecie myśleć o mnie co chcecie, ale ja tam lubię kałuże 🙂

Udany powrót

Stałem zauroczony widowiskiem i tylko przestawiałem statyw w prawo i w lewo, bo nie wiedziałem, który kadr będzie najkorzystniejszy. W końcu wrzucam wszystkie zdjęcia, bo nie jestem w stanie wybrać jednego.

A na fotografiach któryś ze styczniowych zachodów słońca. Pamiętam, że wracałem z udanego fotografowania zachodzącego za Tatrami słońca i na powrocie zobaczywszy co się dzieje, zatrzymałem się w te pędy, aby uwiecznić te niecodzienne kolory nieba.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ZAGORZYCE WIECZÓR ZMROK

Kontrola oświetlenia

Tylne – blade, ale działają.

Mijania – sprawne.

Awaryjne – przerywają.

Pulsacyjne przednie – działa.

Późny wieczór, a ja z kolegą czekamy na nowo obczajonej miejscówce na jakiekolwiek auto przejeżdżające tą mało uczęszczaną drogą. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce. Poustawialiśmy aparaty na odpowiednio długi czas naświetlania, Tomek naciskał spust migawki, a ja wsiadłem w auto i domalowałem świetlne kreski 😉

Tylne – blade, ale działają
Mijania – sprawne
Awaryjne – przerywają
Pulsacyjne przednie – działa

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI BORKI CHECHELSKIE KRZYŻ III TYSIĄCLECIA

Bajkowy świat

Nie spieszyłem się z wyjściem w teren. Moim celem był pokazywany tu kilka dni temu zachodzący rogalik księżyca. Było już po zachodzie słońca, kiedy znalazłem się na wzgózu z rozległym widokiem. Moim oczom ukazał się niezwykły spektakl na niebie. Resztki chmur i kolorowa łuna nad zachodnim horyzontem.

Książkowy przykład światła tak zwanej niebieskiej godziny. Zdjęcia może nie do końca to oddają, ale ten dziwny, chłodny blask odbitego od nieboskłonu światła sprawiał, że poczułem się jak w innym bajkowym świecie.

Zauroczony barwą

Ach ta jarzębina. Fotografowałem zupełnie co innego. Na niebie pojawiły się pięknie podświetlone chmury i biegałem za kadrami z głową zadartą do góry. Na powrocie, a było już po zachodzie, przechodziłem koło jarzębin, które już wiele razy fotografowałem i nawet nie zwracałem na nie baczniejszej uwagi.

Tym razem było inaczej. Światło było tak niesamowite, a kontrast zielonego z czerwonym był tak silny, że nie mogłem przejść obojętnie. Pokusiłem się o kilka zdjęć i bardzo dobrze, bo to co zobaczyłem na ekranie komputera było dokładnie tym, co widziałem an żywo. Intensywne, mocne, chłodne i surowe barwy. To pokazuje, jak nieprzewidywalne bywa naturalne światło. O zachodzie, czy wschodzie słońca można się spodziewać wszystkiego 🙂

Magnezyty, kulka i motoparalotniarz

Przyznam się szczerze, tym razem zupełnie przypadkiem obczaiłem tę miejscówkę, gdzie pomiędzy drzewami widać naszą okoliczną, widoczną z pobliskich wzniesień „fabrykę” – Zakłady Magnezytowe. Rzuciłem okiem na aplikację, czy aby gdzieś w tym rejonie nie zachodzi akurat słońce i okazało się, że owszem.

Co prawda nad horyzontem wisiała chmura, ale istniała szansa, że się przesunie, a spod niej wyjdzie lekko przytłumione słońce. Postanowiłem poczekać do zachodu i tak oto powstały poniższe zdjęcia. Wisienką „na torcie” był przelatujący akurat w okolicy słońca motoparalotniarz.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ROPCZYCE ZAKŁADY MAGNEZYTOWE W ROPCZYCACH