Kolory pozmieniane

W sumie to nie powinno być zaskoczeniem, że w marcu sypie śnieg. Jeszcze w piątek było kilkanaście stopni na plusie, a wczoraj po południu temperatura ujemna i solidne opady śniegu. Do tego silny wiatr.

Dziś rano postanowiłem sprawdzić ile tego śniegu nasypało i przed świtem wybrałem się na godzinny spacer po okolicy. Tym bardziej, że nie miało być zachmurzenia. Co prawda wiatr nie pomagał, ale widoki wynagrodziły tę małą niedogodność.

Chciałem pokazać na zdjęciach, jak zmienia się kolorystyka zdjęć od przedświtu aż do czasu, kiedy zza horyzontu wyjdzie słońce. Ostatnie od pierwszego dzieli około trzydziestu pięciu minut.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ZAGORZYCE ŚNIE ZIMNY PORANEK MRÓZ

Energia ze śniegu

Mam kilka zdjęć z niedzielnego spaceru po lesie. Widziałem na radarach, że zbliża się mała śnieżyca, ale celowo właśnie wtedy pojechałem na spacer do lasu.

Wprost uwielbiam spacery w padającym śniegu. Co prawda fotografowanie jest wtedy utrudnione, ale spacer dla samego spacerowania i przebywania przez te kilka chwil w zupełnie odmiennym od codziennego świecie, potrafi naładować mnie niezwykle pozytywną energią.

Białe nie jest białe

Kiedy jeszcze leżał śnieg, początkiem miesiąca wybrałem się na niezobowiązujący spacerek po wieczornym trzeszczącym mrozem śniegu. Było już po zmroku, ale jak wiadomo, to tę porę do zdjęć lubię najbardziej. Niepozorne niebo i niby biały śnieg o tej porze nabierająy niezwykłych kolorów. Śnieg łapie kolory od nieba i bliskiego otoczenia. Biały nigdy nie jest biały, wszystko zależy od światła jakie nas otacza.

Rdza na aparacie

Przez swoją chorobę utknąłem z fotkami w czasach, kiedy jeszcze leżało całkiem sporo śniegu. Później przez kilka dni nawet nie miałem siły wyglądać przez okno jaka jest pogoda. Zdziwiłem się, że nie ma już śniegu, ale kompletnie mnie to nie interesowało. Nie miałem na to siły.

Wracam zatem do śnieżniej niedzieli sprzed dwóch tygodni, kiedy to szczęśliwy niczym dziecko hasałem sobie po solidnych zaspach białego puchu. Czekam teraz z niecierpliwieniem na jakiekolwiek warunki nadające się do fotografowania. Po dwóch tydodniach obawiam się, czy aparat nie pokrył się rdzą…

Dużo pór roku

Kto czekał, to w końcu ma – zimę z prawdziwego zdarzenia. Jest sporo śniegu i jest mróz. Może na razie mały, ale będzie większy. Korzystam oczywiście z tych cudownych okoliczności, jakie nam zafundowała natura i uwieczniam, bo jak wiadomo zimy coraz łagodniejsze i nie wiadomo kiedy znów ten śnieg będzie.

Pewnie, że wolałbym ciepełko, ale każda pora roku ma coś w sobie. Nie ma u nas nudy w pogodzie, co chwilę inna aura i wiadomo, że każdemu nie dogodzi. Nasz klimat to tak naprawdę raj dla fotografów, bo gdzie indziej jest tyle różnorodbych pór roku, co u nas 🙂 Nieraz jesienią zima i na odwrót. Niby już wiosna, a tu z nienacka śnieg. A bywa, że lato, a temperatury jesienne.

Robota w śniegu

Ajjjj, co za spotkanie. I w jakich okolicznościach! Okolica cała w śniegu i wciąż padał nowy śnieg. Sarenki były zajęte wygrzebywaniem czegoś spod tej warstwy białego puchu. Starałem się chować za krzakami, ale i tak coś usłyszały. Popatrzyły w moim kierunku, ale najprawdopodobniej mnie nie zauważyły, bo po chwili od nowa zajęły się swoją robotą.

Wschód Księżyca | 6.02.2023

To był prawdziwy wyścig z czasem. Po prostu pogoda mnie zaskoczyła i nie byłem przygotowany. Znienacka pod wieczór się rozpogodziło, a wczoraj przecież była pełnia! Dawno w tak krótkim czasie nie wróciłem z pracy. A musiałem jeszcze zapakować aparat, ubrać na siebie kilka dodatkowych warstw i stawić się na miejscu fotografowania. Dojazd plus kilometr marszu.

Udało się nawet przed czasem i tak oto dostałem nagrodę – niesamowity widok wschodzącego Księżyca. Świetna przejrzystość powietrza i te barwy niebieskiej godziny to są chwile, dla których jestem w stanie stać, czakać i marznąć na kilkustopniowym mrozie.

Wschód Księżyca nad Farą w Sędziszowie Małopolskim, 6.02.2023
Wschód Księżyca nad Farą w Sędziszowie Małopolskim, 6.02.2023
Wschód Księżyca nad Farą w Sędziszowie Małopolskim, 6.02.2023
Wschód Księżyca nad Farą w Sędziszowie Małopolskim, 6.02.2023
Wschód Księżyca nad Farą w Sędziszowie Małopolskim, 6.02.2023
Wschód Księżyca nad Farą w Sędziszowie Małopolskim, 6.02.2023

Część historii

Wczoraj cały dzień prószył śnieg. Raz mocniej, raz słabiej. Raz spadał powolutku wywijając w powietrzu swoje tańce, innym razem pociągał mocniejszy wiatr i robiły się zawieje. Nie mogłem na to patrzeć z okna domu. Musiałem wyjść w teren.

I to była bardzo dobra decyzja, bo podczas gdy pod domem śniegu już niewiele, to udało się znaleźć miejsca, gdzie było go całkiem sporo, a drzewa wciąż były nim oblepione. Nie mam nawet słów, aby opisać doznania z takiego spaceru, niech same zdjęcia opowiedzą część mojej historii.

Godzina dla mnie

Sobotnie przedpołudnie. Na zdjęciach satelitarnych widzę zbliżające się okienko pogodowe. Przez godzinę, może dłużej chmury mają się rozstąpić i ma wyjrzeć słońce. A jak jest słońce i jest śnieg to nogi aż rwą się do spacerowania, a aparat do fotografowania.

Udało się wpasować w łaskawość natury. Godzinę bez chmur spędziłem w lesie. Drzewa oklejone świeżym śniegiem, to widok rodem z obrazów malarzy. Muśnięte promieniami słonecznymi nabrały wyrazu i dynamiki. Czułem się jakbym na te kilka kwadransów znalazł się w zupełnie innym świecie.

Lubię świeży

W weekend napadało go sporo. I od razu zaczął się topić. U mnie jeszcze go sporo zostało, a nawet którejś nocy dosypało. Jedni się cieszą, inni niespecjalnie. Ja lubię i to bardzo śnieg świeżo napadany. Ale tylko dlatego, że lubię go fotografować, kiedy jest jeszcze bielutki i nie popsuty śladami zwierząt i ludzi. Później może się już topić.

Na zdjęciach pokazywany już tutaj sobotni poranek, tuż po zakończeniu opadów. Poza nielicznymi śladami zwierzyny to moje były te pierwsze 😉 Miękki i lekki, jakbym chodził po pierzu, a nie po sniegu.