W mojej okolicy kwitną już akacje. Wsiadłem na rower i podjechałem obadać, czy te „moje” też już kwitną.
Kwitną 😉
W mojej okolicy kwitną już akacje. Wsiadłem na rower i podjechałem obadać, czy te „moje” też już kwitną.
Kwitną 😉
Dziś zamiast roweru wybrałem się na spacer po lesie. To nie był najlepszy pomysł choćby ze względu na komary. Poza tym zaaferowany klimatem wszedłem na jakieś mokradła i potem nie mogłem się z nich wydostać.
Szukałem w amoku drogi powrotnej i na szczęście mnie nie wciągnęły, choć łatwo nie było. Bo komary wcale nie pomagały. Ratowała mnie przed nimi gałązka, którą musiałem nieustannie machać, a i tak mam kilka pamiątek w postaci bolesnych i swędzących bąbli.
Z tego wszystkiego zrobiłem tylko jedno zdjęcie. Zdjęcie kapliczki, którą ni stąd, ni zowąd znalazłem w środku lasu.
Jedna wierzba, trzy odsłony. Z przodu, z tyłu i z boku 🙂
Jak to szybko minęło. Dopiero czekaliśmy na wiosnę, a tu już prawie połowa maja. Nieustannie zachwycam się widokami w bliższej i dalszej okolicy.
Tak, wciągnąłem obiektyw do makro i zaglądnąłem, co tam się w gąszczach traw dzieje. Udało się namierzyć biedronki, karłątka i skakuna. No i wszędobylskie dmuchawce.
Dzięki zabawie terenowej „squadrats”, a konkretnie squadrations, o której tu już wspominałem, trafiam na tak nieprawdopodobnie piękne miejscówki, że aż ciężko uwierzyć, że mając je tuż pod nosem, wcześniej o nich nie wiedziałem.
Zieleń już nie jest wiosenna. Ma już mocno ciemniejszy odcień. Wszystko w tym roku szybciej. I ja to lubię, bo dużo lepiej się jeździ rowerem w ciepełku, niż w chłodzie.
I nieuchronnie nadszedł koniec majówki. Dla mnie to było sześć dni wolnych od pracy i od wszystkiego. Moim postanowieniem było codziennie jeździć rowerem, ale niezbyt długie dystanse, aby się nie wypompować za szybko.
Udało się i wpadło równe trzysta kilometrów. Głównie na odkrywaniu najbardziej nieoczywistych miejscówek w bliższej i raz dalszej okolicy. Zdjęciowo tak sobie, bo szczerze mówiąc, nawet nie chciało mi się sięgać po aparat.
Majówko trwaj! Pogodo nie psuj się! Czas mija nieubłaganie i za dwa dni koniec majówki.
Kolejny raz Bartek uczcił to święto flagi polskiej przelotem nad okolicą motoparalotnią z wielgachną flagą. Gdy tylko sie dowiedziałem o akcji w te pędy uderzyłem na miejscówkę, aby zrobić te kilka kadrów.