Wrześniowy szelf

Nie sądziłem, że w tym sezonie będę przeżywał jeszcze te emocje. To bodajże czwarty raz od wiosny, kiedy udało mi się zaobserwować i sfotografować chmurę szelfową. Tym razem nie podążała za nią na szczęście burza, ale tylko nawalne opady deszczu i odrobina gradu.

Jednak emocje, które towarzyszyły mi są nie do opisania. I nieważne, że tego typu konwekcje obserowałem przez ostatnie lata wiele razy – za każdym razem mam tak samo. Obserwuję zbliżającą się komórkę i wypatruję tworzącego się szelfa. Drugim okiem już szukam najlepszego kadru. Raz po raz robię zdjęcia, bo chmura zmienia się z minuty na minutę.

Najpierw z daleka wygląda całkiem niepozornie – ot większa chmurka i jakby sie mogło wydawać odrobinę opadów.

Mija cztery minuty i zaczyna się zarysowywać wyraźny szelf. Wtedy już wiem, że jeszcze moment i znajdzie się on tuż nade mną.

Po kolejnych czterech minutach szelf jest już prawie nade mną i to jest właśnie najlepszy moment na zdjęcie. Chwilę później spadają pierwsze krople deszczu, a ja wmywam się w podskokach do auta.

Mokry sen fotografa

Mokry sen fotografa pogody – chmura szelfowa, a tuż za nią podświetlone słońcem smugi opadowe. Do pełni szczęścia brakło może tylko zarejestrowanego razem z tym wyładowania atmosferycznego.

Jest pótorej godziny do zachodu słońca, kiedy na radarach zauważam zbliżającą się potężną komórkę burzową. Nie zastanawiając się wyjeżdżam na punkt obserwacyjny. Niewiele się jednak dzieje przez najbliższą godzinę. Widać co prawda w oddali ciemną chmurę, od czasu do czasu wyładowanie i coraz mocniej podświetlane przez zachodzące słońce smugi opadowe.

Czekam cierpliwie, a kiedy spadają pierwsze krople postanawiam zrobić kilka pamiątkowych zdjęć. Wtedy w kilka minut zaczyna tworzyć się wyraźny szelf i zbliżać do mnie w zastraszającym tempie. Jest obszerny na jedną czwartą horyzontu. Aby go zarejestrować w całości muszę wykonać szeroką panoramę (dwa rzędy po pięć zdjęć). Każde zdjęcie to dwie sekundy, a po każdym trzeba przetrzeć obiektyw szmatką, bo deszcz już leje, a nie kropi. Na szczęście samochód stoi tuż obok i po wszystkim mogę się szybko ewakuować.

Teraz niepewność przy postprodukcji, czy panoramę wykonałem prawidłowo. Na szczęscie jest OK, poza kilkoma plamami z deszczu, które łatwo dało się usunąć. I tak oto mam fotografię, którą osobiście uważam za najlepsze zdjęcie meteo, jakie udało mi się zrobić od kiedy interesuję się tym tematem.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI METEOFOTOGRAFIA CHMURA SZELFOWA ZACHÓD SŁOŃCA ZAGORZYCE SIELEC PODLASEK

Hit meteofoto

To był zdecydowanie jeden z bardziej udanych wypadów fotograficznych tej wiosny. Nie będę ukrywał, że mimo wszystko to co dzieje się na niebie najbardziej mnie kręci. A tego wieczoru działo się sporo. Już wielokrotnie wspominałem, że lepiej wieczorem być w plenerze, niż nie być i tak też uczyniłem – czyli byłem 🙂

A to dlatego, że od popołudnia po okolicy przemieszczały się komórki opadowe. Gdy wyruszałem, nic jednak blisko nie było, więc mocno się zdziwiłem, gdy nagle na niebie pojawiły się smugi opadowe. I to jakie! Cudownie podświetlone przez zachodzące i ostatkiem siły wyzierające zza ciemnych chmur, słońce!

Pierwsze krople deszczu już na mnie spadały, a ja dzielnie osłaniając własną bluzą aparat wciąż fotografowałem. To poświęcenie nie poszło na marne, bo poniższe zdjęcie osobiście uważam za hit meteofoto tego sezonu 😉

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA ZAGORZYCE SMUGI OPADOWE PODŚWIETLONE ZACHODZĄCYM SŁOŃCEM

Chmury pożądane

A kto powiedział, że do zdjęć to musi być bezchmurnie. Albo że powinny być chmury, ale takie, żeby jadnak słońce przez nie prześwitywało. Ja mam zasadę, że czasami ryzykuję i wychodzę na zdjęcia również wtedy, gdy nic nie zapowiada ciekawego światła. Bywa, że wracam z niczym, ale bywa też, że to własnie wtedy trafiam na ciekawe i inne od zazwyczaj tu pokazywanych warunków.

Tego wieczoru doskonale zdawałem sobie sprawę, że słońce nie przebije się przez grubą wartstwę nadchodzącej komórki opadowej. Ale nie po to tyle zimowych wieczórów przesiedziałem w domu, aby teraz wiosną, kiedy zmrok zapada dużo później siedzieć w domu. Pomyślałem, że czy zrobię zdjęcia, czy tylko się przespaceruję, zawsze to lepsze niż nic nie robienie. No i trafiłem na całkiem ciekawe światło, a zastane na niebie chmury tylko spotęgowały tę przestrzeń, którą chciałem pokazac na zdjęciach.

Szelf niespodziewany

Jak ja za tym tęskniłem. Za tym groźnymi chmurami, porywistym wiatrem i strachem, żeby zdążyć się schować zanim zacznie padać. To za każdym razem są niezapomniane emocje i pośpiech. Duży pośpiech, bo najciekawsze zawsze trwa kilka, kilkanaście minut. Nie ma czasu na statyw i myślenie nad kadrem, w takich chwilach wszystko odbywa się spontanicznie.

Widziałem na radarach, że zbliża się deszcz, ale pomyślałem że zdążę jeszcze chwilę pospacerować i poobserwować zbliżające się chmury. Kiedy jednak wyjechałem na wzniesienie zobaczyłem zbliżającą się bardzo szybko chmurę szelfową. Wiedziałem, że nie ma wiele czasu i faktycznie, od pierwszego zdjęcia do ostatniego minęło raptem 13 minut. Potem nadeszla ściana obfitego deszczu, ale wtedy ja już siedziałem w ciepłym aucie i wracałem do domu ze zdjęciami.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODLASEK ZAGORZYCE CHMURA SZELFOWA SZKWAŁ DESZCZ KONWEKCJA

Uśmiech po deszczu

Po tych kilkudniowych opadach, to tylko kałuże się porobiły. Niestety, jak prawie co roku końcówka sierpnia nie rozpieszcza nas pod względem pogody. Kilka dni deszczu, ziąb, wiatr i ogólnie nieprzyjemnie. Ale kiedy już pomiędzy chmurami wyjrzy choćby odrobina słoneczka, to już pojawia się uśmiech, zwłaszcza podczas rejestrowania aparatem takich okoliczności przyrody.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE GNOJNICA ZACHÓD SŁOŃCA KAŁUŻE PO DESZCZU

Zmiana dynamiczna

Dzisiaj chciałem Wam pokazać kilka fotek, które zrobiłem kilka dni temu podczas zachodu słońca. Przypadek sprawił, że znalazłem się nad sporej wielkości kałużą, która idealnie pasowała mi do warunków, które panowały. Przemieszczająca się ciemna chmura opadowa i wyzierające spod niej coraz śmielej słońce. A to wszystko w przepięknych kolorach, które zmieniały się z minuty na minutę.

W takich przypadkach robię bardzo dużo zdjęć, żeby nie stracić ani chwili, która często trwa bardzo krótko. Do publikacji z ciężkim sercem wybrałem tylko cztery, które pokazują, jak zmieniały się warunki. Od pierwszego do ostatniego minęły zaledwie 23 minuty. A ponieważ między czasie padał deszcz, za mną pokazał się kawałek tęczy.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE SĘDZISZÓW MAŁOPOLSKI KONWEKCYJNE OPADY DESZCZY SMUGI OPADOWE ZACHÓD SŁOŃCA ZŁOTA GODZINA KAŁUŻA

Silne nerwy | Chmura szelfowa | 14.05.2021

Niezwykle widowiskowa i groźna chmura szelfowa wyprzedzała dzisiejszą burzę, która nawiedziła moją okolicę. Tuż za nią szły nawalne opady deszczu, a na jej czele od czasu do czasu się błyskało. Miałem nieco stresu, ale do ostatniej chwili robiłem zdjęcia. Dzięki temu udało się zarejestrować szeroką panoramę szelfu, który znajdował się już prawie nade mną, a pod nim wyraźne smugi opadowe. Niesamowite przeżycie, polecam, jeśli ktoś ma silne nerwy 🙂

Poniżej ostatnie zdjęcie jakie udało mi się wykonać, kiedy wał był dokładnie nade mną i zanim zaczęło padać, a zaczęło w momencie i to grubymi kroplami 🙂

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE PODLASEK IWIERZYCE SIELEC ŁOWCA BURZ CHMURA SZELFOWA WAŁ SZKWAŁOWY SMUGI OPADOWE BURZA

Komórka lokalna

Dla takich obserwacji fotografuję! Przedwczoraj wieczorem udało się zarejestrować odległą o 75 km wyizolowaną komórkę opadową. Rdzeń opadowy miał raptem 13 km średnicy, a cała chmura dwa razy tyle. To doskonały dowód na to, jak lokalne mogą być opady deszczu. Co prawda w centrum komórki padało ze średnią intensywnością 2,7 mm/h, ale kilka kilometrów obok świeciło słońce!

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE GNOJNICA KOMÓRKA OPADOWA

Kolejne zdjęcia frontu

Front przyszedł o 16:53. Wtedy zrobiłem pierwsze zdjęcie groźnie wyglądającego czoła owego frontu. Już wtedy spadały na mnie pierwsze krople deszczu, a ja stałem na wietrze i podziwiałem te niesamowite chmury. Potęga natury objawiona w wodzie wiszącej w powietrzu. Ogromne jej ilości zaczęły po chwili spadać z nieba, ale ja już wtedy wracałem do domu naładowany tymi pięknymi widokami.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE NOCKOWA BĘDZIENICA WIERCANY ŁOWCA BURZ CZOŁO FRONTU GROŹNE CHMURY BURZOWE