Poletko w kolorze wrzosowym

Pochmurne popołudnie. Na liczniku roweru kilkadziesiąt kilometrów, a ja rozglądam się bacznie po lesie w poszukiwaniu wrzosów. Już wcześniej widziałem pojedyncze krzaczki, ale po cichu ciągle liczyłem na całą polanę tych pięknych leśnych kwiatków.

I wtem coś mi się fioleci w oddali – to kilkuarowe poletko w całości porośnięte moimi wymarzonymi wrzosami! Niestety jeszcze nie wszystkie kwitną. Robię kilka poglądowych fotek uważając, aby nie przydeptać ani nie przejechać żadnego z nich. Koniecznie muszę tu wrócić za kilka dni i koniecznie o świcie, aby dostać cudowne światło do fotografowania.

Uwięzione w chmurze

Do zachodu było jeszcze sporo czasu, ale to co już wtedy działo się na niebie trzeba było uwiecznić. Chmura o ciekawym kształcie i usiłujące za wszelką cenę wyglądnąć zza niej słońce. Jego promieniom już się to częściowo udało i omiotły odległą okolicą swoim blaskiem. Na słońce trzeba było jeszcze chwilę poczekać.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE SZKODNA CHWILA PRZED ZACHODEM PROMIENIE

Czas nie istnieje

Jak ja dawno nie byłem w lesie! Zazwyczaj zaglądam tam chętnie dopiero jesienią, kiedy na drzewach przebarwiają się liście lub kiedy pokazują się grzyby, bo to wdzięczny temat do fotografii. W niedzielę zawiozłem rower do lasu i spędziłem tam na nim długie cztery i pół godziny.

Okazuje się, że las może czarować swoim pięknem również latem i to w samo południe. Ten zapach i gra cieni ze światłem, wszechobecna cisza, wydawało mi się, że ptaki ucięły sobie poobiednią drzemkę. I tylko od czasu do czasu jakaś zabłąkana pajęczyna, namiastka babiego lata zaplącze się we włosy albo wręcz zaatakuje głowę. Tam czas przestaje istnieć.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE LAS Z PODŁADU ROWERA

Bela i przestrzeń

Wczorajszy wieczór zaskoczył mnie kolorami. Tak naprawdę wybrałem się już po osiemnastej, ale na przeciw burzy, która szła w moim kierunku. Burza nie doszła, ale trafiłem w cudowne miejsce. Wzgórze, bele słomy i ta przestrzeń przede mną skąpana w słonecznych promieniach. Wyczekałem na ten moment, kiedy światło będzie najpiękniejsze i oto powstał poniższy kadr.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE GLNIK ZACHÓD SŁOŃCA ZŁOTA GODZINA BELE BALOTY ŻNIWA

Cięcie od linijki

To był dynamiczny wieczór. Podczas gdy północną stronę przemykała burza, a na zachodzie nie działo się nic ciekawego, ja zainteresowałem się południową stroną. Wisiała tam sobie ciemna chmura, która w pewnym momencie zaczęła przybierać pomarańczowy kolor!

Na dodatek zmierzała w moim kierunku, a ja modliłem się w duchu, aby zaświeciła najintensywniej, kiedy jeszcze zdołam objąć ja na zdjęciu. I co prawda musiałem składać zdjęcie panoramiczne z kilku pionowych ujęć, ale złapałem ją w całej swojej okazałości i w momencie, kiedy najciekawiej układało się na niej światło. A najbardziej podoba mi się po lewej to równiutkie, jak od linijki przejście z pomarańczowego na różowawy.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE GÓRA ROPCZYCKA ZACHÓD SŁOŃCA PODŚWIETLONA CHMURA

Zmysły plus aparat

Cieplutki wieczór i niezliczona ilość kolorów na niebie. Przyjemne dwadzieścia kilka stopni, lekki wiatetek. I błoga cisza z daleka od ruchliwszych dróg i domostw. To w takich warunkach czuję się najlepiej. Zajęty chłonięciem tego piękna wszystkimi zmysłami. I jeszcze dodatkowo aparatem.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE NOCKOWA AKACJE ZACHÓD SŁOŃCA

Przed burzą

Najpierw zaczęły zbierać się chmury, ale jeszcze tu i ówdzie prześwitywało przez nie słońce tworząc efektowne promienie.

Później przyszła pora na wał szkwałowy. Może nie bardzo widowiskowy, ale mógł zwiastować tylko jedno – burzę, a przynajmniej solidne opady deszczu. Nie pomyliłem się, chwilę później pojawiły się obfite opady deszczu. Ściana deszczu nieuchronnie zmierzała w moim kierunku.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE PODLASEK NOCKOWA PROMIENIE ZBLIŻAJĄCA SIĘ BURZA SMUGI OPADOWE ULEWA

Doznania estetyczne

Nie dawniej jak trzy dni temu pokazywałem obrazki ze słonecznikami poodwracanymi do mnie plecami, ale za to z niezwykłym niebem. Dziś wracam do tamtego wieczoru po to, aby pokazać słoneczniki również z przodu. Fotografie wykonane w kierunku zachodzącego słońca. To światło prześwitujące przez płatki i ścielące się wyrywkowo na liściach wywołały u mnie intensywne doznania estetyczne 😉

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT RZESZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE SŁONECZNIKI ZACHÓD SŁOŃCA

Paczłorki wieczorem

Część zbóż wykoszone, część czeka na swoją kolej. Na kukurydzę przyjdzie kolej dopiero w październiku. Łąki zielone, ale trawa już tak szybko nie rośnie. Mam tu w okolicy takie pofalowane paczłorki pól, gdzie wracam co jakiś czas. Bardzo podobają mi się zwłaszcza podczas bezchmurnego wieczoru, kiedy słońce do ostatniej chwili muska je resztkami swoich złocistych promieni.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT RZESZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE ZGŁOBIEŃ PACZŁORKI PÓL OSTATNIE PROMIENIE SŁOŃCA

Oberwanie chmury

Cóż mogę napisać. Nie skłamię, jeśli przyznam, że tak wyraźne smugi opadowe widziałem po raz pierwszy w życiu. Z mojego punktu widzenia odnosiło się wrażenie, że dosłownie chmura spada na ziemię, co zresztą niektórzy nazywają oberwaniem chmury. Poza tym ta niesamowita budowa chmury burzowej (zdjęcie 2), która przybrała taką niezwykłą postać dosłownie na kilka minut. Stałem tak i patrzyłem na to niezwykłe zjawisko ciesząc się, że zdecydowałem się wyjechać w teren.

W momencie robienia zdjęć główny rdzeń opadowy znajdował się zaledwie 8-10 km ode mnie, a intensywność opadu według radaru wynosiła tam aż 150 litrów na metr kwadratowy. Całe szczęście, że komórka dość szybko się przemieszczała.