Koniunkcja Jowisza i Wenus

Wspomnę dziś jeszcze piękne zjawisko na wieczornym i nocnym niebie, które podziwiałem w ubiegłą środę – bliską koniunkcję dwóch planet, Jowisza i Wenus. Tym razem zdjęcie zrobione nieco później, bo jakieś dwie godziny po zachodzie słońca.

Planety były już dość nisko nad horyzontem. Dosłownie kilka chwil później zaczęły robić się coraz bardziej blade, aby w końcu rozmyć się w wilgotnym powietrzu i zniknąć za chmurami.

Koniunkcja Jowisza i Wenus, 1.03.2023

Energia ze śniegu

Mam kilka zdjęć z niedzielnego spaceru po lesie. Widziałem na radarach, że zbliża się mała śnieżyca, ale celowo właśnie wtedy pojechałem na spacer do lasu.

Wprost uwielbiam spacery w padającym śniegu. Co prawda fotografowanie jest wtedy utrudnione, ale spacer dla samego spacerowania i przebywania przez te kilka chwil w zupełnie odmiennym od codziennego świecie, potrafi naładować mnie niezwykle pozytywną energią.

Koniunkcja Jowisza i Wenus | 1.03.2023

Aj, co to był za wieczór i co za cudowne zjawisko na niebie. Dwie planety – Jowisz i Wenus postanowiły spotkać się na wieczornym i nocnym niebie niezbyt wysoko nad horyzontem. Wczoraj zająłem miejscówkę już o zmroku, bo nie wiedziałem o której godzinie wyjdą najkorzystniejsze zdjęcia.

Planety były widoczne już krótko po zachodzie słońca, ale to nieco ponad godzinę później (18:30, zdj. nr 1), kiedy planety znajdowały się na wysokości około 12-13° nad ziemią, prezentowały się najpiękniej. W otoczeniu delikatnych chmurek i lekko rozmyte przez wilgoć. Widok nie z tej ziemi. A kto nie widział, to jutro po zmroku powtórka z rozrywki.

Koniunkcja Jowisza i Wenus, 1.03.2023
Koniunkcja Jowisz i Wenus, 1.03.2023
Koniunkcja Jowisz i Wenus, 1.03.2023
Koniunkcja Jowisz i Wenus, 1.03.2023

Dziś już wiosna (meteorologiczna)

Na termometrze było cztery stopnie na minusie. W takiej temperaturze moje rękawiczki chronią mnie przez około godzinę, może półtorej.To zależy czy wieje. Później już ich nie czuję i rozmrażam dopiero w domu pod prysznicem.

Wczoraj wieczorem, jak zobaczyłem co się dzieje na niebie, wsiadłem na moje dwa kółka i pojechałem przed siebie. Jazda w tak miłych okolicznościach to zapewniam, podwójna przyjemność. Nawet zapomina się o mrozie.

Zaczyna się marzec i to dziś mamy pierwszy dzień meteorologicznej wiosny. Czyż pogoda nie jest faktycznie wiosenna? Czyściutkie niebo (no przynajmniej w południowej połówce kraju), temperatura zaraz wzrośnie powyżej zera i te świergolące już od piątej rano ptaki!

Już nie padało

Sobota. Cały dzień było zimno, wiał wiatr oraz kilka razy padał deszcz i sypał śnieg. Na sam wieczór się polepszyło, bo został tylko ziąb i wiatr 😉 Wyciągnąłem rower i pojechałem z nadzieją, że wieczorem już nie zmoknę. Udało się, a w gratisie dostałem te piękne warunki na niebie. Kilkanaście minut przed zachodem słońca rozpogodziło się, a na niebie zagościły optymistyczne kolory.

Pomnik Chrystusa Króla w Małej

Pomnik Chrystusa Króla w Małej. Jedni uważają to za niepotrzebny symbol, inni chętnie odwiedzają to miejsce. Ja lubię tam zajechać z kilku powodów. Po pierwsze świetny obiekt do fotografowania podczas wschodów, czy zachodów słońca. Po drugie to jest szczyt wzgórza, skąd rozpościera się cudowny widok na bliższą i dalszą okolicę. Po trzecie są ławeczki, na których mogę spocząć podczas wycieczek rowerowych. i po czwarte zazwyczaj jednak nie ma tam zbyt wiele zwiedzających, więc mam spokój i ciszę.

Pomnik Chrystusa Króla w Małej

Natura mnie zaprosiła

Odrobina światła i resztki śniegu. Lekki przymrozek, ale bezwietrznie. Do świtu jeszcze kilkadziesiąt minut. Sam w szczerym polu nie spiesząc się, utrwalam na matrycy aparatu ten niesamowity klimat. Spektakl, na który zaprosiła mnie natura. Chciała pokazać to co najlepsze – poranek z ciekawą pogodą i wspaniałymi kolorami na niebie.

Księżc w czapce lisa

Przedwczorajszej koniunkcji Księżyca, Wenus i Jowisza nie udało mi się sfotografować ze względu na chmury. Wczoraj również wisiały chmury, ale wysokie i dosyć rzadkie. Księżyc było widać w pięknej „lisiej czapie”, a Wenus i Jowisz nadal mu towarzyszyły, ale już nieco dalej układając się w jednej lini.

Miałem niewątpliwą przyjemność obserwować to na własne oczy podczas późnowieczornej przejażdżki rowerowej. Ponad godzina z tym cudownym widokiem. Na zdjęciu jednak sam Księżyc uwieczniony niedługo po zachodzie słońca (planety wtedy jeszcze nie były widoczne).

Samolot pomalował

Zdjęcia ze wschodu Księżyca szóstego lutego miały tu już swoją premierę. Jednak kiedy wrociłem już do samochodu, moją uwagę zwrócił lecący nisko wprost na mnie samolocik. Pomyślełem, że może przeleci na tyle nisko, że uda mu sie przeciąć Księżyc. No niestety, mój mózg zagubił się w przestrzeni i w rzeczywistości samolot pojawił się o wiele wyżej od Księżyca. Trochę szkoda, ale miło, że pomalował mi niebo swoimi światłami pozycyjnymi 😉