Udany powrót

Stałem zauroczony widowiskiem i tylko przestawiałem statyw w prawo i w lewo, bo nie wiedziałem, który kadr będzie najkorzystniejszy. W końcu wrzucam wszystkie zdjęcia, bo nie jestem w stanie wybrać jednego.

A na fotografiach któryś ze styczniowych zachodów słońca. Pamiętam, że wracałem z udanego fotografowania zachodzącego za Tatrami słońca i na powrocie zobaczywszy co się dzieje, zatrzymałem się w te pędy, aby uwiecznić te niecodzienne kolory nieba.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ZAGORZYCE WIECZÓR ZMROK

Małżonka za kółkiem

Kiedy w styczniu jadę do pracy na ósmą (wschód słońca ok. 7:30), to bywam świadkiem cudownych wschodów słońca. Droga prowadzi na wschód, więc cały czas mogę napawać się pięknymi widokami. W ubiegły piątek układ chmur wskazywał na to, że na niebie mogą się dziać cuda.

Miałem nosa, że zabrałem ze sobą aparat, a małżonkę z pierwszego małżeństwa posadziłem za kółkiem. Widoki były napradę oszałamiające, a ja musiałem się sporo nagimnastykować, aby zrobić przez szybę i w ruchu w miarę ostre i oddające atmosferę zdjęcia.

Pierwsze robiłem jeszcze w zupełnych ciemnościach, ale najłądniejsze kolory miały się zacząć kilka i kilkanaście kilometrów dalej, co pokazuję na kolejnych zdjęciach.

Zwycięstwo nad błotem

Prawie bezchmurne niebo zniechęcało do wyjścia wieczorem w teren. Zdecydowałem się w ostatniej chwili, i na wyjazd i na konkretną miejscówkę. Na miejscu same przeszkody – najpierw pan z koparką – musiałem zawracać, żeby przestawić auto. Potem zapomniałem statywu i na koniec to błoto prawie niemożliwe do pokonania.

Udało się dotrzeć w ostatniej chwili na najpiękniejsze światło. Światło, które wręcz oślepiało, padając prosto w oczy i w obiektyw. Ślizgające się nogi i chlupocząca z kałuż woda za wszelką cenę próbowały mnie opóźnić, ale zwyciężyłem 🙂

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ZAGORZYCE KAPLICZKA KAŁUŻA WIECZÓR SŁOŃCE DROGA

Kapliczka pod lipą

Kilka kilometrów ode mnie ciągnie się szczytem wzgórza wąska, mało uczęszczana asfaltowa droga – częsty cel moich fotograficznych i rowerowych wycieczek. Znajduje się tam poniższa kapliczka pod lipą, a oprócz tego kolejna i metalowy krzyż oraz trzy urokliwe małe kapliczki na starych drzewach. Wszystkie te sześć miejsc bardzo lubię i często je fotografuję.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI SZKODNA KAPLICZKA DRZEWO DROGA ZIMAPORANEK ŚWIT

Kontrola oświetlenia

Tylne – blade, ale działają.

Mijania – sprawne.

Awaryjne – przerywają.

Pulsacyjne przednie – działa.

Późny wieczór, a ja z kolegą czekamy na nowo obczajonej miejscówce na jakiekolwiek auto przejeżdżające tą mało uczęszczaną drogą. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce. Poustawialiśmy aparaty na odpowiednio długi czas naświetlania, Tomek naciskał spust migawki, a ja wsiadłem w auto i domalowałem świetlne kreski 😉

Tylne – blade, ale działają
Mijania – sprawne
Awaryjne – przerywają
Pulsacyjne przednie – działa

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI BORKI CHECHELSKIE KRZYŻ III TYSIĄCLECIA

Na cały dzień

Czy takie poranki zdarzają się często? Różnie bywa. Pewnie bywają okresy, że często, a bywają i takie, że długie tygodnie niewiele się dzieje na niebie. Ale takie naj, naj trafiają się kilka razy do roku. I taki właśnie był ten wspominany dzisiaj.

Kolory wisiały na niebie kilkadziesiąt minut, ale te najpiękniejsze – tylko kilka krótkich chwil przed wschodem słońca. Tak naprawdę to było jeszcze dosyć ciemno. Ja akurat znalazłem się w okolicy kościoła w Trzcianie. Niskie niebo mieniło się kolorami czerwieni, różu, filetu i sam nie wiem czego jeszcze. Obraz zostający w głowie na cały dzień.

Kościół p.w. św. Wawrzyńca i Matki Bożej Niepokalanej w Trzcianie

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT RZESZOWSKI TRZCIANA KOŚCIÓŁ PORANEK ŚWIT

Foty z siodełka

Nie wiem jak u Was w innych województwach, ale na Podkarpaciu pogoda była dziś iście wiosenna. 5 do 10 °C, i praktycznie zero wiatru. Może trochę brakło słońca, bo to tylko do czasu do czasu przebijało się przez chmury, ale dzięki temu podczas jazdy miałem piękne świetlne spektakle na niebie. W takim klimacie 50 kilometrów minęło jak pstryknąć palcami 🙂

W taką pogodę grzechem byłoby nie wsiąść na rower i nie udać się na powolną objazdowo – fotograficzną przejażdżkę. Poniżej kilka ciekawszych zdjęć, które udało się zrobić z siodełka.

Zimowy epizod rowerowy

Aż trudno uwierzyć, że wiosna już się kończy. Trwała tak krótko – zaledwie pięć czy sześć dni 😀 Wysokie temperatury i słońce. Jedynie ten srogi wiatr mógł być nieco słabszy. Dziś z powrotem plucha, a od jutra spadek tepmeratur.

Jak wczoraj wspominałem ja od Sylwestra codziennie jeżdże rowerem, a wczoraj zrządzenie losu sprawiło, że wrzuciłem do sakwy aparat. Drugie zrządzenie losu namalowało na niebie niezwykle intensywne halo słoneczne 22°. Nie powinienem patrzeć prosto w słońce, nawet przez ciemne okulary, ale nie mogłem oderwać wzroku! Coś wspaniałego i cudowne zakończenie krótkiego zimowego epizodu rowerowego 🙂

Halo słoneczne 22°, 4.01.2023

Godna uwiecznienia

Kiedy mam już duży głód fotografowania, a rano zapowiadają się ciekawe warunki zabieram aparat w drogę do pracy, za kierownicą sadzam moją pierwszę żonę, a ja przez szybę samochodu staram się cokolwiek uchwycić. Nie są to może kadry wysokich lotów jeśli chodzi o kadr i jakość, ale sama kolorystyka cudownego wschodu słońca jest godna uwiecznienia.

Niepostrzeżenie

W drugi dzień świąt po południu niespodziewanie się rozpogodziło. Tak coś czułem i wziąłem ze sobą sprzęt jadąc w odwiedziny do rodziny. Niepostrzerzenie wyrwałem się na chwilę, aby sprawdzić co dzieje się na wieczornym niebie. Wiał niesamowicie zimny i mocny wiatr, ale to była szybka akcja. Musiałem tylko chwilkę poczekać na te chmury, bo dosłownie pięć minut wczesniej niebo było czyściutkie.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI PODLASEK ZACHÓD SŁOŃCA RESZTKI ŚNIEGU ZIMA