Aparat otworzył mi oczy

Nie wiem, jak to możliwe, że wcześniej kiedy byłem sporo młodszy w ogóle nie zwracałem uwagi na niebo o wschodzie czy zachodzie słońca. Tyle straconych lat, tyle przegapionych widoków…

No, może nie do końca tak jest. Wtedy miałem inne zainteresowania, a te czasem się zmianiają. Zmienia się podejście do życia, a w moim przypadku zakup aparatu fotograficznego wiele lat temu otworzył mi oczy. Najpierw na świat makro, a po jakimś czasie na krajobraz mojej najbliższej okolicy oraz na to co dzieje się na niebie rano, wieczorem, podczas burz i dynamicznej pogody.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI CZARNA SĘDZISZOWSKA ŻWIROWNIA PORANEK ŚWIT WSCHÓD SŁOŃCA CZERWONE KOLORY NA NIEBIE

Kolory pozmieniane

W sumie to nie powinno być zaskoczeniem, że w marcu sypie śnieg. Jeszcze w piątek było kilkanaście stopni na plusie, a wczoraj po południu temperatura ujemna i solidne opady śniegu. Do tego silny wiatr.

Dziś rano postanowiłem sprawdzić ile tego śniegu nasypało i przed świtem wybrałem się na godzinny spacer po okolicy. Tym bardziej, że nie miało być zachmurzenia. Co prawda wiatr nie pomagał, ale widoki wynagrodziły tę małą niedogodność.

Chciałem pokazać na zdjęciach, jak zmienia się kolorystyka zdjęć od przedświtu aż do czasu, kiedy zza horyzontu wyjdzie słońce. Ostatnie od pierwszego dzieli około trzydziestu pięciu minut.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ZAGORZYCE ŚNIE ZIMNY PORANEK MRÓZ

Jak z filmu science fiction

Do wschodu słońca jest jeszcze sporo czasu. Ja z dopiero jednym otwartym okiem na wpół śpiący dojeżdżam na miejscówkę. Mam do przejścia jeszcze kilkaset metrów. Co raz zerkam na wschodnie niebo. Tam od jakiegoś czasu widać nad horyzontem niewielką lukę w chmurach.

Kolory są obłędne, a wiem że dopiero matryca aparatu podczas długiego naświetlania (bo jest przecież jeszcze prawie całkiem ciemno) wychwyci to najpiękniejsze światło. Wręcz nierzeczywiste. Jak filtr nałożony na film science fiction. Ale to się dzieje naprawdę. Wystarczy ustawić aparat i czekać, co pojawi się na wyświetlaczu.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI BORECZEK BAGNO

Matryca płonęła

To zdjęcie jest z niedzieli, ale musiało trochę ostygnąć. Poranek był tak ognisty, że matryca aparatu prawie płonęła. Nie wspominając o monitorze komputera.

Można się było spodziewać takich warunków, bo nade mną była chmurka, a tylko nad horyzontem wąski pasek czystego nieba, ale nigdy do końca nic nie wiadomo. Czekałem jednak czujnie na stanowisku do ostatniej chwili i dobrze, bo przedstawienie trwało nie dłużej niż kilka minut. Pozostałe zdjęcia oczywiście wkrótce.

Żwirownia w Czarnej Sędziszowskiej

Pomnik Chrystusa Króla w Małej

Pomnik Chrystusa Króla w Małej. Jedni uważają to za niepotrzebny symbol, inni chętnie odwiedzają to miejsce. Ja lubię tam zajechać z kilku powodów. Po pierwsze świetny obiekt do fotografowania podczas wschodów, czy zachodów słońca. Po drugie to jest szczyt wzgórza, skąd rozpościera się cudowny widok na bliższą i dalszą okolicę. Po trzecie są ławeczki, na których mogę spocząć podczas wycieczek rowerowych. i po czwarte zazwyczaj jednak nie ma tam zbyt wiele zwiedzających, więc mam spokój i ciszę.

Pomnik Chrystusa Króla w Małej

Natura mnie zaprosiła

Odrobina światła i resztki śniegu. Lekki przymrozek, ale bezwietrznie. Do świtu jeszcze kilkadziesiąt minut. Sam w szczerym polu nie spiesząc się, utrwalam na matrycy aparatu ten niesamowity klimat. Spektakl, na który zaprosiła mnie natura. Chciała pokazać to co najlepsze – poranek z ciekawą pogodą i wspaniałymi kolorami na niebie.

Lubię świeży

W weekend napadało go sporo. I od razu zaczął się topić. U mnie jeszcze go sporo zostało, a nawet którejś nocy dosypało. Jedni się cieszą, inni niespecjalnie. Ja lubię i to bardzo śnieg świeżo napadany. Ale tylko dlatego, że lubię go fotografować, kiedy jest jeszcze bielutki i nie popsuty śladami zwierząt i ludzi. Później może się już topić.

Na zdjęciach pokazywany już tutaj sobotni poranek, tuż po zakończeniu opadów. Poza nielicznymi śladami zwierzyny to moje były te pierwsze 😉 Miękki i lekki, jakbym chodził po pierzu, a nie po sniegu.

Zmiana zdania

Czy ja we wczorajszym wpisie coś pisałem, żeby śnieg poleżał jak najkrócej? Wystarczyło, że dosypało świeżego puchu i chwilowo zmieniłem zdanie 🙂 Zwłaszcza po wczorajszym porannym spacerze.

Wyszedłem z domu równo ze wschodem słońca. Wschodem, którego oczywiście nie było widać zza gęstej warstwy chmur. Jeszcze prószyły resztki śniegu, więc mogłem być pewien, że moje ślady będą pierwsze. To oczywiste, że nikt inny przy zdrowych zmysłach nie wstaje o świcie i nie brnie po kolana w śniegu po polach.

Widoki mimo braku światła, były przepiękne. Względne ciepło, bezwietrznie i te oblepione drzewa. Coś wspaniałego na początek weekendu 😉

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ZAGORZYCE ZIMA ŚNIEG MRÓZ PORANEK

Trudne okoliczności

Chyba nie można narzekać, bo w ciągu ostatnich trzech tygodni mieliśmy sporo kolorowych wschodów słońca. Inną kwestią pozostaje to, że nie każdy z nich miałem możliwośc fotografować. Mimo iż zima przez ten czas była bezśnieżna udało się jednak zrobić kilka fajnych fot, głównie dzięki temu bajecznemu niebu.

Poniższe powstały w prawie trzy tygodnie temu podczas bardzo wietrznego poranka. Wiatr wywracał statyw wbity w ziemię, a fotografem szargał na prawo i lewo. Nie chciało się ruszać z domu ani brnąć w błocie, ale na tym to właśnie chyba polega – być gotowym do fotografowania mimo nawet niesprzyjających okoliczności.