Dziś kilka obrazków z ogródka.





Dziś kilka obrazków z ogródka.





Kogo, jak kogo, ale odorka zieleniaka nie spodziewałbym się spotkać na początku kwietnia.
Nieustannie obserwuję mury mojej hacjendy i nie powiem kilka stworzeń już tam wypatrzyłem. Jednym z nich był właśnie odorek. Musiał gdzieś tam nieopodal zimować pod jakowąś grudą ziemi. Słońce przyprażyło i postanowił nabrać trochę opalenizny na swoim nieco zszarzałym mundurku.



Za mną kolejnepolowanie na burze. Już w drodze na pobliską górkę dostałem informację od Grzegorza, że nad Mielcem zaczął padać ulewny deszcz i było kilka grzmotów. Po dojściu na miejsce czekał mnie niesamowity widok ciemnych chmur i smug opadowych na około trzydziestu stopniach widnokręgu. Od Dębicy i Ropczyc po Mielec.





FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAF KRAJOBRAZU ZAGORZYCE MIELEC BURZA ŁOWCA BURZ METEOFOTOGRAFIA
Tak naprawdę to trzeci motyl, którego spotkałem w tym roku, pierwszy był piórolotek, a drugi cytrynek, który przedwczoraj pół dnia latał po ogródku, nie zniżając jednak swojego pułapu poniżej dwóch i pół metra. Ten trzeci to rusałka pawik. Wylądował tuż koło mnie, kiedy fotografowałem kwiatki w ogródku i nawet nie musiałem się specjalnie do niego schylać. Bo schylony już byłem.

Wczoraj między innymi udało mi się spotkać po raz pierwszy w tym sezonie pluskwiaka. Zazwyczaj, jako że już stary i nie do końca dołężny jestem, staram się wypatrywać owadów jak najwyżej od ziemi. Ten delikwent wylądował tuż przed moimi nogami na króciutkiej trawie. Cóż, dużo mnie kosztowało, aby go sfotografować, ale się udało.

Obudziłem się zupełnie rano, rzekłbym prawie o świcie. W ogródku czekała niespodzianka. Rozkwitnięte kwiatki, o których niewiele wiem zarówno ja jak i kierowniczka ogródka. Legenda głosi, że to są jakoweś mini tulipany botaniczne, które mają rozkwitać bardzo wcześnie, razem z krokusami. Jednak krokusy już dawno przekwitły, a tulipany dopiero zaczęły kwitnąć. Niech im tam będzie. Nie ma co narzekać.



Co do joty sprawdziło się tu twierdzenie, że dobrze jest znaleźć się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Idąc na pobliską górkę, w nadziei na jakiś spektakularny zachód słońca zauważyłem dziwnie odbijające się od trawy słoneczne światło. Kiedy przyjrzałem się lepiej, okazało się, że łąka pokryta jest milionem pajęczych nici. Spektakl trwał kilka minut, dopóki słońce nie zaszło za chmury.


To już druga mucha, którą udało mi się sfotografować tej wiosny. Znalazłem ją na krzaku rododendrona, gdzie czegoś biedaczka szukała. Nasuwa się myśl, że jedzenia, ale niekoniecznie. Mogło być tak, że jesienią zgubiła tu coś i teraz postanowiła to odszukać…


Na oświetlonej słońcem miedzy wygrzewał się podłużnik (Tibellus oblongus). Gdyby nie to, że po jednej stronie owej miedzy był nieużytek, a po drugiej las, pomyślałbym, że pilnuje, aby sąsiad nie zaorał jednej skiby za dużo. Ale on po prostu korzystał z przywilejów, jakie daje mu bycie pająkiem.

Czasami podczas przygotowań do świąt najbezpieczniej jest cichaczem wyjść z domu, że to niby śmieci wyrzucić, czy że do sklepu po majonez…. Wziąć ze sobą aparat i pójść w zupełnie przeciwnym kierunku 😉





