Kolejny piątek i kolejny owad na blogu. Tym razem Kobyliczka (Rhagio), która jak mi się wydaje wróciła właśnie z dalekiej podróży i musiała być bardzo stęskniona za ojczystym krajem, bo zaraz po wylądowaniu uklękła i ucałowała z czcią liścia.

Kolejny piątek i kolejny owad na blogu. Tym razem Kobyliczka (Rhagio), która jak mi się wydaje wróciła właśnie z dalekiej podróży i musiała być bardzo stęskniona za ojczystym krajem, bo zaraz po wylądowaniu uklękła i ucałowała z czcią liścia.
Kiedy fotografuję owady, najbardziej cieszą mnie zdjęcia jakiś ciekawych scenek wśród owadów, w następnej kolejności spotkana para, później spotkanie jakiegoś rzadkiego gatunku, a na końcu dopiero dobre światło.
Kuliboda, para (Sphaerophoria scripta)
Dawno nie było u mnie zdjęć owadów. Chyba jest już najwyższa pora, żeby przynajmniej od czasu do czasu wrzucić kilka makrofotografii. Od tego w końcu zaczynałem z moim blogiem.
Ile razy spotkam tę muszkę, próbuję zrobić jej zdjęcie. Moim zdaniem to jedna z ładniejszych muszek latających nad naszymi łąkami. Spotkałem ją pierwszego dnia lata na jednej z tych łąk, które koszone są tylko raz do roku, a co za tym idzie mnóstwo na niej roślin, które lubią owady.
To była chwilka. Zauważyłem coś zielonego na ostrożniu łąkowym. Nie było czasu, aby sprawdzić jakie mam ustawienia na aparacie, od razu zabrałem się za fotografowanie. I to była dobra decyzja, bo udało misie zrobić tylko kilka zdjęć, bo zaraz bąk odleciał. Byłem gotów gonić go choćby i dwie łąki dalej, ale na nieszczęście zaraz zniknął mi z oczu. Zielonooki bąk to Atylotus rusticus.
Minęło pięć lat od ostatniego spotkania z Platystomą. Nie pamiętam, czy od tamtej pory ją widywałem, czy nie, ale w tym roku w okolicy 20 maja spotykałem ją bardzo licznie. To było na skraju kilkunastoletniego lasku.
W sobotę byłem świadkiem dziwnego zajścia w świecie owadów, a konkretnie łowikowatych (Asilidae). Samiec jednej pędźki (Dioctria atricapilla) okładał swoimi małymi piąstkami samicę innej (Dictoria hyalipennis). O co im poszło i jak to się skończyło niestety nie wiem, bo po zrobieniu kilku zdjęć zostawiłem ich samych sobie.
Kiedy mocno świeci słońce, podstawa to dobre okulary przeciwsłoneczne tłumiące szkodliwe promieniowanie słoneczne. Wiedziała o tym doskonale pewna muchówka, którą spotkałem na początku lipca.
Pod koniec maja udało mi się podczołgać pod malutką smętkę siedzącą w cieniu na trawce.
W weekend majowy nie tylko ja się leniłem. Leniły się również lenie marcowe (Bibio marci). Przez te kilka dni spotykałem je w mojej okolicy dość często.
– Co to jest za las? Jak się tu odnaleźć? Nie wzięłam ze sobą GPS-a! – zamartwiała się niewielka muszka, która wylądowała na gałązce świerka i nie bardzo wiedziała jak się stamtąd wydostać.