Rano zawitała do ogrodu Ruda. Być może liczyła, że znajdzie resztki orzeszków laskowych. Dobrze, że zebrałem ich trochę jesienią, to mogłem teraz poczęstować. Ale chyba jednak nie o to jej chodziło, bo ich nie tknęła 😉


Rano zawitała do ogrodu Ruda. Być może liczyła, że znajdzie resztki orzeszków laskowych. Dobrze, że zebrałem ich trochę jesienią, to mogłem teraz poczęstować. Ale chyba jednak nie o to jej chodziło, bo ich nie tknęła 😉
Wszystko ułożyło się idealnie. Rozłożyłem statyw i niespiesznie fotografowałem wschodzącą kulę słońca. Na długiej ogniskowej, częściowo przysłonięta niską mgłą wyglądała majestatycznie wisząc tuż nad horyzontem. Nagle z pobliskich zarośli wybiegła sarna. Była dobrych kilkadziesiąt metrów ode mnie. Stałem nieruchomo, ale być może odbicie światła od soczewki obiektywu zwróciło jej uwagę. Przystanęła na kilka sekund i pobiegła dalej. Ja stałem nadal nieruchomo, a w mojej głowie utrwalał się ten niesamowity widok – mała sarenka i potężna kula słońca. Dzięki zrządzeniu losu mam ten obrazek nie tylko w głowie ale i na dysku 😀
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA PRZYRODNICZA PODKARPACIE BRATKOWICE SARNA NA ŁĄCE WSCHÓD SŁOŃCA