Kilkanaście kilometrów ode mnie jest zalew na małej rzeczce. Podczas późnoletnich poranków można liczyć na mgiełki unoszące się nad wodą, a mając trochę szczęścia na wschodzące słońce oświetlające to zjawisko. Kolory zmieniają się z minuty na minutę.
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAF KRAJOBRAZU ZALEW W KAMIONCE O ŚWICIE WSCHÓD SŁOŃCA PODKARPACIE
Spacerując po łące o poranku szukałem jakiejś w miarę wysoko położonej pajęczyny do sfotografowania. Kiedy już znalazłem, zrobiłem kilka zdjęć z różnych perspektyw.
O tak wczesnej porze jeszcze nigdy nie udało mi się zerwać z łóżka… no może ze dwa razy, ale to trochę później. I wcale nie w celu robienia zdjęć, a na przejażdżkę rowerową. Aparatu nigdy ze sobą nie biorę, a tym razem okoliczności przyrody były tak niecodzienne, że tego żałowałem. Pozostało robienie zdjęć smartfonem.
Było już ponad godzinę po wschodzie, kiedy po raz pierwszy pokazało się słońce i to od razu rozświetliło niebo promieniami.
Później zacząłem natykać się na niskie mgiełki na łąkach.
Kiedy przejeżdżałem koło niewielkiego zalewu, słońce akurat pokazało się w całej swojej krasie.
Kolejne mgły w duecie ze słonecznymi laserami.
Po jakimś czasie zaczęło w oddali grzmieć. Moim oczom ukazała się niewielka chmura burzowa.
Kiedy zobaczyłem, że w oddali pada już deszcz, to tylko myślałem o tym, aby jak najszybciej wrócić.
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAF KRAJOBRAZU