Ostatnio mam szczęście do znalezisk występujących na starych pniach. Wytłumaczenie jest proste, jeśli owadów brak, to zauważa się inne ciekawostki. Tym razem maluteńka paprotka próbowała swych sił w zagłębieniu pnia.


Ostatnio mam szczęście do znalezisk występujących na starych pniach. Wytłumaczenie jest proste, jeśli owadów brak, to zauważa się inne ciekawostki. Tym razem maluteńka paprotka próbowała swych sił w zagłębieniu pnia.


Niepozorny krzaczek z niego i nieczęsto zwracam na niego uwagę. W rogu ogrodu rośnie sobie niziutki krzaczek pierisu, który właśnie zaczyna kwitnąć.


Miło ze strony berberysu, że powoli wypuszcza młode listki. Inna odmiana obwieszona jest na razie tylko zeszłorocznymi owocami.



Donoszę, że w tym roku pszczoły przyfrunęły z ciepłych krajów wcześniej niż bociany 😉 Już wczoraj przed południem na krokusach i wrzoścach pojawił się tłum pszczół. Oby tylko to wczesne przebudzenie nie wyszło im na złe. Ale miejmy nadzieję, że mrozy już nie wrócą.

Zawsze podobały mi się wiosenne modrzewie z jasnozielonymi igiełkami i młodymi szyszkami, ale dopiero w poprzednim sezonie miałem okazje je fotografować. Dokładnie pod koniec maja. I tak się zastanawiam, czy te szyszki oby nie były ubiegłoroczne…


Spacerując po lecie i szukając motywów do fotografowania, co o tej porze roku jest dosyć trudne, natknąłem się na takie osobliwości.



To nie makówki, to czarnuszkowe suszki. Nie próbowałem otwierać i sprawdzać co jest w środku, ale kusi mnie to 😉


Nigdy nie zwracałem uwagi na to, jak wyglądają przekwitnięte. Zauważyłem je w ogrodzie dopiero po tym, jak wcześniej widziałem je na fotoblogu u Radzido. I stąd wiem, że to wierzbownice.

No właśnie. Zapomniałem sprawdzić skąd dokładnie wyrasta ta jarzębina. Czy z ziemi tuż przy wierzbie, czy z wierzby…

Już od jakiegoś czasu zrobiło się tu i ówdzie czerwono,
