Końcówką września korzystając ze słonecznej pogody wybrałem się w szczere pola w nadziei, że spotkam i sfotografuję jakieś pasące się krowy. To niestety już rzadkość. Jeśli już nawet ktoś na wsi hoduje bydło, to karmi je paszą, a nie wypasa na łąkach. Miałem sporo szczęścia, bo nie dość, że spotkałem krowę, to jeszcze z sympatycznym panem 😉
Jechałem sobie powolutku drogą na uboczy lasu, kiedy zobaczyłem pasącego się konia. Bardzo rzadki widok na wsi. Konie można spotkać już chyba tylko w stadninach. Na dodatek to cudne poranne światło. Tak powstało te kilka portretów.
FOT. WITOLD OCHAŁ KOŃ NA PASTWISKU O PORANKU PORANNE ŚWIATŁO ŁĄKA KOŃ NA ŁĄCE
Odkąd pamiętam moim marzeniem było spotkać na żywo dzika. Co prawda raz widziałem, kiedy przebiegł mi kilka metrów przed samochodem, ale wtedy to była chwila i byłem skupiony raczej na nie wjechaniu w niego niż na obserwacjach…
Wczoraj w końcu moje marzenie się spełniło. Spacerowałem po lesie, kiedy gdzieś usłyszałem dziwne odgłosy. Pomiędzy krzakami zauważyłem coś ciemnego i niskiego, już wtedy wiedziałem, że to dziki! Zrobiłem parę kroków, aby sfotografować je na niewielkiej przecince, a nie pomiędzy krzakami.
Było ciemno, a ja z krótką ogniskową, ale biegły tak blisko mnie (trzydzieści, może trochę więcej metrów), że udało się zrobić kilka fotek. Stadko liczyło około siedem, dziesięć sztuk, a kiedy po chwili podszedłem, aby zobaczyć ich trop, to się dopiero zdziwiłem. Okazało się, że biegły idealnie gęsiego, a ich trop to była wydeptana równiutka ścieżka o szerokości maksymalnie piętnastu centymetrów. Mają chód jak modelki 🙂
WITOLD OCHAŁ PODKARPACKIE POWIAT ROPCZYCKO SĘDZISZOWSKI SZKODNA DZIK SUS SCROFA SSAK, LAS ZIMA
Wiewiórki odwiedzały mnie w tym roku nader często. Za tą latałem po całym ogrodzie. Cwaniara przybiegała, zjadała parę orzeszków laskowych i uciekała w inne miejsce.
Znalazła jeszcze jakieś resztki jabłek leżących pod jabłonką. Wiewiórka, być może nie ciągle ta sama) zagląda do ogrodu całkiem często i pozwala podchodzić do siebie coraz bliżej. Chyba powinienem jej już nadać jakoweś imię 😉
Jak się cieplej zrobiło, to Matylda chętniej wychodzi na podwórko. Obiera punkty obserwacyjne położone wysoko nad ziemią, bo w okolicy zaczęły się kręcić trzy obce koty, a ona jak wiadomo towarzystwa innych kotów nie lubi.
Podczas ostatniego spaceru po lesie spotkałem nie tylko łanie, ale także kilka dzięciołów i dwa gile. Po jednym z każdego z nich udało mi się sfotografować.