W końcu się udało! W obecnym sezonie było już co najmniej dwie szanse na złapanie z moich najbliższych miejscówek zachodzącego słońca za odległymi o ponad 130 kilometrów Tatrami. Dziś wszystko się zgrało- to znaczy odpowiedni warunek i wolny od pracy dzień.
Poniżej spaktakl, który przy dobrej widoczności mogę próbować dostrzec przez około dwa miesiące w roku. Prognozy nie były łaskawe, ale spróbowałem i oto mam – zachodząca kulka słońca za jednym z najwyższych szczytów Tatr – Łomnicą, odległą o dokładnie o 134 kilometry! Dodam tylko, że owe zjawisko zwane jest przez dalekoobserwatorów „gackiem” lub „nietoperzem” 🙂
Wierzchołki gór wydają się rozmyte, ale jest to skutek parującego powietrza.



