Wczoraj rumiankowa mucha, dziś rumiankowa pszczoła. I to z pokaźnych rozmiarów bagażem.


Wczoraj rumiankowa mucha, dziś rumiankowa pszczoła. I to z pokaźnych rozmiarów bagażem.


Na rumiankach można spotkać mnóstwo owadów. Wszystkie są niezwykle ruchliwe, jakby się spieszyły przed innymi, żeby te im wszystkiego nie zjadły. Między innymi udało mi się sfotografować tę ciekawą muchę z nieszablonowym wzorkiem na skrzydłach.


Chodzić będąc w mnogiej ciąży jest ciężko, a co dopiero latać. Czego wy ode mnie wymagacie – odgrażała się pani chrząszczowa, która czekając na szczęśliwe rozwiązanie spacerowała sobie wolnym krokiem.

Coś mi się zapomarańczowiło na którejś z traw. To nie mogła być roślina. Przeczucie mnie nie myliło, to pomarańczowy pluskwiak, zapewne borczyniec owocowy.



Postanowiłem poszukać maków i bławatków. Znalazłem tylko rumianek. W mojej najbliższej okolicy, aby trafić na maki, albo chabry trzeba mieć dużo szczęścia. W tym roku za to obrodził rumianek.

Trzeba przyznać, że specjaliści od nadawania nazw owadom tym razem spisali się na medal. Żółwinek zbożowy jak najbardziej z wyglądu przypomina żółwia.



Dziś również gości u mnie motyl. Na mojej dzikiej łące jest ich coraz więcej. Przyzwyczajają się, że nie ma tam króciutkiej trawki, tylko sięgający ramion chaszcz. Wypatrzenie ich nie jest wcale takie łatwe. Zazwyczaj zauważam je dopiero kiedy wzlatują spłoszone moimi krokami.


Z motylkami nigdy nie miałem łatwo. Udało się jednak trafić na spokojny okaz.

…i bez komentarza.




Kucałem w wysokiej trawie coś fotografując, kiedy zauważyłem, że jeden pająk urządził sobie na moich dżinsach stołówkę.
