Któregoś wczesnojesiennego poranka trafiłem na dosłownie „pajęczynowy zawrót głowy. Najpierw zaliczyłem kilka własnym ciałem, a właściwe głową i szyją. Dopiero wtedy zacząłem się baczniej rozglądać i okazało się, że jest ich dookoła dziesiątki. Słońce akurat operowało niziutko ponad czubkami drzew, a pajęczyny pięknie świeciły odbitym od niego światłem.
Zaczynam od tej, która zaświeciła kolorami tęczy. Często zastanawiałem się, czy jest możliwe zobaczyć w pajęczynie pokrytej rosą, tęczę. Okazuje się, że w odpowiednich warunkach tak! W jakich? Nie wiem. Szedłem i po prostu to zobaczyłem.

Kolejna, zawieszona na wystającej wyżej niż pozostałe, trawce.

Następna, między drzewami.

Kolejna – dopiero w budowie.

Między młodymi iglakami…

…i koło płotu otaczającego uprawę leśną.


FOT. WITOLD OCHAŁ PAJĘCZYNY PAJĄKI MAKROFOTOGRAFIA O WSCHODZIE ŁADNE ŚWIATŁO DO ZDJĘĆ







































