Pędruś gościł tu już nie raz i pewnie nie raz jeszcze będzie. W tym sezonie po raz pierwszy chyba udało mi się sfotografować parę pędrusiów. Najprawdopodobniej to samica i samiec, choć głowy nie dam sobie obciąć. Wyglądają identycznie i różni ich tylko wielkość.
Wczesną wiosną nigdy nie grymaszę, kiedy już spotkam jakiegoś owada chętnego do pozowania. Zawsze mogłem liczyć na prezentowane dziś pluskwiaki. Co prawda zawsze mocno kamuflowały się na źdźbłach wysokich traw, ale kiedy owadów jest mało, wzrok robi się wnikliwy i spostrzegawczy.
Wracam już do archiwalnych zdjęć owadów, choć między czasie znów powstały nowe zdjęcia krajobrazowe… Zaczynam od późnego kwietnia. To najprawdopodobniej kwadratnik. Pamiętam, że wiercił się i wiercił na tej swojej leżance. A ja cierpliwie doczekałem, kiedy się zmęczył i zasnął.
Na początek mojej relacji z Gór Sowich kościół w Sierpnicy z XVI wieku. Trafiliśmy do niego zupełnie przypadkiem, kiedy zabłądziliśmy szukając sztolni w Osówce. Przy okazji napatoczył się miły Pan, który opowiadał historię kościoła i okolicy, ale ja zamiast słuchać fotografowałem, więc nic tu nie przytoczę…
Świnka morska, kawia domowa (Cavia porcellus) niechaj będzie nietypowo początkiem cyklu moich relacji z Gór Sowich, którymi będę Was zanudzał co najmniej raz w tygodniu. To sympatyczne zwierzątko należało do właścicieli domku, w którym nocowaliśmy podczas pobytu w owych górach. Byliśmy tam tuż przed odkryciem słynnego pociągu pod Wałbrzychem, więc turystów było jeszcze niewiele. Fajne miejsce na odpoczynek z dala od tłumów i wszechobecnej komercji, jak na przykład w Tatrach.
Rynnica olchowa (Linaeidea aenea) otwiera dziś moją szufladę ze zdjęciami, których nie zdążyłem pokazywać na bieżąco. Od wczesnej wiosny te ni czarne, ni ciemnogranatowe chrząszcze okupują nie tylko olchy, ale wszystko co popadnie. Są trudne do fotografowania ze względu na odbijający światło pancerz, ale wczesną wiosną człowiek spragniony fotografowania przytula obiektyw do wszystkiego co się rusza, a jest malutkie.
Szlak przebiega przez grzbiet Krzemienia i stąd można podziwiać w całej okazałości widok na Tarnicę i Szeroki Wierch.
I jeszcze kawałek jakiejś górki.
Po zejściu w dół do Przełęczy Goprowców znów podziwiamy widoki ze wschodniej strony. Rozsypaniec.
I szersza panorama na Halicz (na lewo) i Rozsypaniec. Akurat remontowane były szlaki w Bieszczadach. Po lewej stronie (takie białe kropki) widać przygotowane pakiety belek do wzmocnienia ścieżki.
Oglądam się jeszcze za siebie i widzę Krzemień w całej swojej okazałości, mój ulubiony widok w Bieszczadach.
Aha, na Przełęczy Goprowiczów sfotografowałem kwietnika.
Dzisiaj i przez następne dni zapraszam na wycieczkę po Bieszczadach. Którejś czerwcowej niedzieli wybrałem się na szlak z Mucznego na Bukowe Berdo z zejściem do Wołosatego. Całe 15 kilometrów drogi niespiesznym krokiem pokonane w zawrotnym tempie 7 godzin 😉 Około 800 metrów przewyższeń.
Startujemy z Mucznego ostro pod górę przez las. Po wyjściu z lasu ukazują się pierwsze widoki. Widok na północny zachód.
Rzucamy okiem na Połoninę Caryńską i w tle Wetlińską.
I cel wyprawy – Bukowe Berdo po lewej stronie kadru.
Po przejściu kilkuset metrów można już podziwiać Tarnicę i okazały Szeroki Wierch.
Nie jesteśmy jeszcze na samym szczycie Bukowego Berda, ale oglądam się do tyłu, bo widoki są pierwsza klasa.