Siedziała sobie spokojnie na trawie, zdawała się przysypiać. Kiedy zacząłem ją fotografować z zaciekawieniem zaczęła mi się przyglądać…. Nic sobie z tego nie robiłem, a ona zawstydzona odwróciła głowę…



Siedziała sobie spokojnie na trawie, zdawała się przysypiać. Kiedy zacząłem ją fotografować z zaciekawieniem zaczęła mi się przyglądać…. Nic sobie z tego nie robiłem, a ona zawstydzona odwróciła głowę…



Tę zauroczoną sobą parkę łowczaków spotkałem na początku czerwca na skraju lasu. Kiedy zacząłem je fotografować, stwierdziły, że dużo wygodniej będzie im na moim palcu 😉



Przez kilka czerwcowych dni mieszkał sobie na ogrodowych irysach zgarb rogaty. Później zmienił miejsce zamieszkania, może i dlatego, że zbyt często go „nękałem” zdjęciami. Widać nie miał ochoty na zaistnienie na fotoblogu…



Nie tylko kwiatki zwiastują rychłą wiosnę. W ciągu ostatnich dni spotkałem już pierwsze owady.
W poniedziałek spotkałem… piórolotka. Wylądował znienacka na krokusach, którym akurat robiłem zdjęcie. Na łodyżce ciemiernika siedziała sobie malutka biedronka. Na trzepaku siedziała sobie mucha ze swoją niewielką zdobyczą. Tuż obok swój żywot przedwcześnie zakończyła ochotka. W domu obudził się złotook i przysiadł na zielonej ścianie w nadziei, że nikt go nie zauważy. Niestety został wyproszony do piwnicy.





Przybrał dziwną pozycję, a może ten gatunek w ten sposób odpoczywa… Z pewnością sfotografowałem go podczas odpoczynku, bo tkwił tak w zacienionym miejscu na krzaku pokrzywy i zdawał się nic sobie nie robić z mojej obecności.

Kiedy fotografuję jakieś owady podczas prokreacji, niejednokrotnie próbują uciekać i wtedy obstawiam, który będzie którego ciągnął. Nie mam jeszcze na ten temat postawionej diagnozy, czy częściej wygrywa samica, czy samiec 😉 Zresztą u wtyków straszyków nie specjalnie orientuję się która to samica, obstawiam, że ta po lewej.


Wiem, że za oznaczanie łowikowatych (Asilidae) nie ma się co samemu zabierać. Znając życie, jeden włosek, albo plamka na odwłoku mogą robić ogromną różnicę 😉 Napisze więc o nim tylko tyle, że na mój widok przybrał pozę, jakby chciał mnie bóść tymi swoimi niby rogami.

Kiedy spotykam jakiś według mnie rzadki okaz owada, albo taki, że widzę go po raz pierwszy życiu, to fotografowanie zaczynam, zanim zdołam się do niego zbliżyć. Tak na wypadek, gdyby się mnie wystraszył i uciekł. Tak było o tym razem. Kiedy na zgniecionej trawie przysiadł ten kosternik palemon, zrobiłem pierwsze zdjęcie z daleka. I dobrze, bo zaraz potem uciekł. To malutki wycinek z całego kadru.

W ostatni dzień maja podczas spaceru spotkałem go kilkakrotnie. Nawet chwilę biegałem za nim po łące, ale szybko mu odpuściłem. W drodze powrotnej zauważyłem go na kępce rzepaku rosnącej na skraju drogi. Tym razem był na tyle dobry, że pozwolił zrobić sobie kilka zdjęć.



Próbował upodobnić się do listka. Mimo, iż był już bardzo głodny nie chciało mu się robić sieci, więc pomyślał że może zdobycz sama przyjdzie do niego. Samiec krzyżaka zielonego nie jest zbyt pracowity. Być może brał przykład z leniwców, które wiszą w ten sposób większość swojego życia.
