Tydzień temu zasadziłem się na zbliżającą się burzę. Czekałem na nią z półtorej godziny, aż w końcu nadeszła. Moje cierpliwość została nagrodzona, bo udało mi się zrobić kilka, mam nadzieję ciekawych zdjęć. Dziś pierwsza część relacji, na drugą zapraszam jutro.
FOT. WITOLD OCHAŁ BURZA W OKOLICY RZESZOWA CHMURY BURZOWE NIEBO WAŁ SZKWAŁOWY CHMURA SZELFOWA RZESZÓW PODKARPACIE
Nocą z poniedziałku na wtorek (30/31 lipca) w okolicach północy przechodziła nad okolicą potężna burza z licznymi wyładowaniami. Punktualnie o północy znajdowała się najbliżej i postanowiłem wyjechać na pobliskie wzniesienie i spróbować zrobić kilka fotografii. Jedynie na trzech zdjęciach udało mi się złapać wyładowania, ale efekty przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Zwłaszcza pierwsze zdjęcie, gdzie widać dokładnie strukturę chmur na czele formacji.
FOT. WITOLD OCHAŁ BURZA NOCĄ WYŁADOWANIA CHMURY NIEBO BURZA W OKOLICY SĘDZISZOWA MAŁOPOLSKIEGO
Wychodziłem z pracy kiedy zaczynało grzmieć. Dojechałem do domu, zjadłem obiad i w samą porę zdążyłem na stanowisko obserwacyjne, a przechodząca burza dosłownie ocierała się o mnie. Udało mi się uchwycić zjawiskowy wał szkwałowy i zjawisko microburst, ścianę deszczu. Przez kilka minut pioruny strzelały blisko samochodu, ale odważyłem się na kilka sekund wysiąść z samochodu, aby zrobić ostatnie dwa zdjęcia. Moim zdaniem najciekawsze. Zjawisko microburst miało miejsce nie więcej niż pięć kilometrów ode mnie. Cała akcja kosztowała mnie wiele stresu, ale dla takich zdjęć myślę, że było warto 😉
Ostatnie dni to dynamiczna pogoda na niebie. Zebrałem mnóstwo materiału, który czeka sobie cierpliwie na publikację. W środę jakieś czterdzieści kilometrów od mojego miejsca obserwacji miała miejsce dość gwałtowna burza. W ciągu dokładnie trzydziestu siedmiu minut zrobiłem jej kilka fotografii, na których można zobaczyć jak bardzo widoki się zmieniały w tym krótkim czasie.
18:59
20:04, bliskie chmury zaczęły powoli odsłaniać odległe czoło komórki.
20:19, czoło widoczne w całej okazałości, dodatkowo wychodzące po przeciwnej stronie horyzontu słońce zaczyna podświetlać wysoką na ponad 10 000 m chmurę.
20:27, niesamowity kontrast – oświetlony przód burzy i pozostający w cieniu „ogon”. Wymagało to zrobienia szerokiej panoramy.
20:36, kolory przechodzą w pomarańczowe, komórka powoli zaczyna się rozmywać.
Miałem trochę mniej szczęścia niż poprzednio. Tym razem burza była co prawda bliżej (ok. 25 km ode mnie), ale było jeszcze trochę jasno i większość wyładowań przysłaniały smugi opadowe. Jednak kilka piorunów udało się złapać.
Co prawda już się obudziłem, ale tylko jednym okiem. Zza okna doszły mnie jakieś dziwne pomruki. Nie chciało mi się wierzyć, że to burza, bo kiedy dzień wcześniej przeglądałem prognozy, to miało być raczej pogodnie. I było. Podczas, gdy u mnie świeciło słońce, dwadzieścia kilometrów dalej przechodziła mocno uwodniona burza. W dziesięć minut byłem na pobliskim wzniesieniu i już robiłem zdjęcia. W zasadzie pierwsze zdjęcie jakie zrobiłem wyszło najlepiej, bo burza szybko zaczęła się oddalać.
Kolejny dzień z konwekcjami przyniósł kolejne obserwacje i kolejne zdjęcia. Na szczególną uwagę zasługuje komórka z wyraźnie zarysowanym czołem. Powstała dosłownie kilka kilometrów ode mnie. Miałem to szczęście, że akurat byłem w pogotowiu.
Wczoraj wieczorem miałem okazję podziwiać i fotografować niezwykłą chmurę, zwaną Ustami Wieloryba (Whales Mouth). Tworzy się ona na czele formacji Cumulonimbus arcus. Nazywając po ludzku, chmura szelfowa pojawiająca zazwyczaj przed komórką burzową, choć w tym przypadku wyładowań nie było, tylko ulewny deszcz.
Ale może po kolei. Kilka minut po dziewiętnastej dostrzegłem czarną chmurę nadciągającą nad okolicę.
Dokładnie 13 minut później byłem już w terenie i fotografowałem tył Whales Mouth.
Po kilku minutach niestety zaczął padać deszcz, a to zdjęcie zbliżającej się strefy opadów:
Sezon burzowy, może na szczęście, w tym sezonie omija moją najbliższą okolicę. Z jednej strony lubię fotografować burzowe chmury, ale z drugiej, nauczony doświadczeniem, boję się żeby ta nie wyrządziła szkód w domu i ogrodzie. W czwartkowe popołudnie zauważyłem na radarach rozpoczynającą się burzę w niedalekiej okolicy i wyjechałem jej na spotkanie. Musiałem ją wyprzedzić, aby sfotografować od czoła. Liczyłem na chmurę szelfową, ale tej niestety nie było. Zrobiłem jedną jedyną panoramę, bo chwilkę później już zaczęło padać, a wracając do domu natknąłem się na połamane gałęzie drzew na drogach.
FOT. wITOLD OCHAŁ PODKARPACIE OBSERWACJA Z PSTRĄGOWEJ BURZ A W BRZEZINY ŁĄCZKI KUCHARSKIE POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI SEZON BURZOWY 2018 SMUGI OPADOWE KOMÓRKA BURZOWA
Zdjęcia, które dziś pokażę zrobiłem 27 maja. Na południu, kilkadziesiąt kilometrów od miejsca mojej obserwacji piętrzyła się potężna chmura burzowa. Byłem od niej ok 40 – 50 km, ale za nią widać kowadło innej chmury, znajdującej się jeszcze dalej. Można sobie zatem wyobrazić, jakie to kolosy.
WITOLD OCHAŁ PODKARPACIE SZKODNA PIĘTRZĄCE SIĘ CHMURY BURZOWE KOWADŁO CUMULONIMBUS