Będąc w Biebrzańskim Parku Narodowym miałem okazję podziwiać rozległe i wyjątkowo jasne obłoki srebrzyste (NLC). Pojawiły się na niebie krótko po 22-giej i świeciły przez kilkadziesiąt minut. Sięgały prawie zenitu i widoczne były od zachodniego nieba, aż po północny wschód.
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT MONIECKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODLASIE BIEBRZA BIEBRZAŃSKI PARK NARODOWY DOLISTOWO NOWE OBŁOKI SREBRZYSTE NLC NOC NOCNY KRAJOBRAZ
Ostatni tydzień byłem na gościnnych występach fotograficznych w Biebrzańskim Parku Narodowym. Udało się zrobić kilka ciekawych zdjęć, bo warunki pogodowe dopisywały. Między innymi kilka urokliwych zachodów słońca, obłoki srebrzyste i niesamowitą chmurę szelfową. O tym jednak w przyszłości, bo zdjęcia czekają na obróbkę. W drodze powrotnej miałem przykrą przygodę, bo trafiłem dokładnie w centrum burzy z gradem o średnicy do około 2,5 centymetra. Skutki dość opłakane – odpryski na samochodzie i popękana przednia szyba…
Absolutnie mnie to nie zniechęciło do łowienia burz i dziś zaraz po powrocie do domu pojechałem na kolejne łowy. Trafił mi się kolejny rarytas – groźnie wyglądająca komórka burzowa z intensywnym, choć punktowym deszczem. Tym razem udało mi się w porę ewakuować, a oto zdjęcia. Pierwszy dzień lata zacząłem zatem z przytupem 🙂
Burza z 7 czerwca. Kilka dni temu pokazywałem malowniczą chmurę szelfową na jej czele: https://witoldochal.blog/2019/06/08/chmura-szelfowa-7-06-2019/. Dziś zdjęcia tworu na spodzie owej komórki, ale na jej tyłach. Nie jestem w stanie określić nazwy tej chmury, ale wydaje mi się, że powstała na skutek szybkiej kondensacji i zasysaniu ciepłego wilgotnego powietrza.
Fotografowałem je do tej pory może ze trzy razy, ale tak intensywnych i wysokich do tej pory nie widziałem. Dziś krótko przed 22-gą znów się pokazały. Niesamowity spektakl, niebo świeciło prawie jak w dzień.
Niedzielny wieczór. Kilka kilometrów ode mnie jedna burza (https://witoldochal.blog/2019/06/03/prawie-jak-burza/), a 90 następnych kolejna. I to dokładnie w miejscu, gdzie powinno zachodzić słońce. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na kilkanaście minut przed zachodem pokazało się słońce. Na początku nie byłem pewien, że to one, bo gołym okiem wyglądało jak czerwone rozmyta plama, a blisko niego widoczne były smugi opadowe odległej o około 90 km burzy! Byłem już spakowany, ale szybko na powrót rozłożyłem statyw, ubrałem obiektyw o długiej ogniskowej i mogłem już podziwiać ten niezwykły spektakl. Jak fotografuję, takiego słońca nie widziałem. Raz, że dziwnie rozmyte, a dwa z minuty na minutę zmieniało swój kształt.
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE ZAGORZYCE PODLASEK SŁOŃCE ROZMYTE BURZA SMUGI OPADOWE
Burzą bym jej nie nazwał, bo wygenerowała zaledwie dwa wyładowania. Przyznać jednak trzeba, że była wyjątkowo fotogeniczna. Wczorajszego wieczoru kilkanaście kilometrów ode mnie pojawiła się wolno przemieszczająca się komórka konwekcyjna. Przesuwała się wolno z północy na południe, a zachodzące słońce dopełniło widowiska.
Myślę, że to już ostatnia seria fotek z burzowego weekendu. Tym razem na pozór spokojny niedzielny wieczór. Na niebie kilka niepozornych chmurek cudownie oświetlonych zachodzącym słońcem.
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE ZAGORZYCE PO BURZY WIECZÓR CHMURY OŚWIETLONE WIECZORNYM ŚWIATŁEM
Czasami bywa i tak, że człowiek przywiezie jedno zdjęcie z wyjazdu na fotografowanie burzy. Wyjeżdżasz na spotkanie burzy i jest już za późno. Docierasz na miejsce i wjeżdżasz w największą nawałnicę. O fotografowaniu można tylko pomarzyć. Na powrocie zatrzymujesz się jeszcze na chwilkę, aby popatrzyć na odchodzącą burzę i co? Przed kolejną trafia ci się taka widowiskowa chmura. Co to za jedna i skąd się wzięła pomiędzy dwoma burzami… nie wiem.
Większą część soboty i kilka godzin w niedzielę spędziłem na fotografowaniu zjawisk burzowych. Udało mi się udokumentować dwie potężne burze oraz tęczę. Jednak wisienka została na sam koniec. Wieczorem na moich oczach w kilkadziesiąt minut rozwinęła się chmura burzowa. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero, kiedy padło z niej kilka wyładowań. Wcześniej myślałem, że to zwykła chmura. Miłym dodatkiem było niesamowite podświetlenie jej przez zachodzące słońce.
10 minut później była już znacznie bliżej i o ile wcześniejsze zdjęcie to pojedyncza klatka, to teraz musiałem już składać panoramę z trzech pionowych zdjęć.
Kolejne 10 minut później. Była już tak blisko, że trzeba było robić 2 rzędy po cztery klatki.
I na koniec chmura, która też chciała zostać burzą, ale coś poszło nie tak….
Wcześnie się dzisiaj zaczęło. Muszę powiedzieć, że burza prawie mnie zaskoczyła. W ostatniej chwili dojechałem na miejsce i pomiędzy kroplami deszczu zrobiłem poniższe zdjęcia. Udało mi się zrobić panoramę całek komórki i jeszcze kilka pojedynczych zdjęć. Później zaczął się armagedon. Silny wiatr i nawalne opady deszczu, a miejscami drobnego gradu. Po kilkudziesięciu minutach niebo na powrót zrobiło się błękitne.