Kolejny mieszkaniec mojego świeżo zapuszczonego chwastowiska to ten motylek wypatrzony na początku czerwca.

Kolejny mieszkaniec mojego świeżo zapuszczonego chwastowiska to ten motylek wypatrzony na początku czerwca.

Po ciężkich przeżyciach w ciągu dnia (ułamane skrzydełko) nareszcie chwila odpoczynku na chwiejącej się trawie. Wiosną na moim świeżo nie koszonym trawniku życie owadów dopiero się odradzało. Nie spotykałem ich tam zbyt wiele. Mam nadzieję, że z każdym sezonem będzie ich tam coraz więcej.

Tego niewielkiego pluskwiaczka wypatrzyłem na początku września w wieczornych okolicznościach przyrody.

Jednym z niewielu owadów, które sfotografowałem we wrześniu była cuchna, która korzystała z ostatnich wieczornych promieni słońca, aby utrwalić swoją opaleniznę.

Tego wieczora postanowiła położyć się wcześniej spać… zaraz, zaraz, przecież ćmy zaczynają życie po zmroku… No to, tego wieczora jeszcze nie zdążyła się obudzić i zupełnie nieprzytomna dała się obfotografować ze wszystkich stron.


Jak się ma sześć nóg, to dwie przednie spokojnie mogą robić za ręce.

Kilka tygodni temu pokazywałem pałątkę zieloną (Chalcolestes viridis), która upodobała sobie drzewko brzoskwiniowe. Jakiś czas później, a dokładnie pierwszego października pałątki nadal latały mi po ogrodzie. Tym razem upodobały sobie berberys i jego najbliższą okolicę.



Kiedy dojrzewały brzoskwinki i nagminnie opadały na ziemię, dookoła kręciło się mnóstwo pszczół i motyli. Jednego z nich udało mi się uwiecznić.

Co chwilę przylatywała na drzewko brzoskwiniowe i w jego okolice. No cóż, skoro aż tak mnie prowokowała, poszedłem po aparat.



Kolejny konik przyłapany na łące. Przez całe lato nie udało mi się ich wielu sfotografować, a teraz garną mi się przed obiektyw.
