W planie miałem wrócić w tym roku do fotografowania owadów. A najlepszym miesiącem na to jest maj. Niestety moje losy potoczyły się inaczej – choroba W tej chwili jestem już w stanie unieść aparat, ale o dłuższych spacerach po polach i schylaniu się do owadów nie ma na razie mowy.
Poniższa fotka powstała podczas jedynej w tym roku wyprawy na makrofotografie – pod koniec kwietnia. Tego dnia co kawałek spotykałem biedronki i postawiłem sobie cel – sfotografować odlatującą biedronkę. Jedna z nich wlazła mi na dłoń (notabene wysuszoną do granic przez płyny dezynfekcyjne 🙂 ) i przeczułem, że za chwilę będzie chciała zwiać. I… udało się pstryknąć w odpowiednim momencie!
