A z nudów wyszedłem do ogrodu z makroobiektywem 🌿📷 I co tam znalazłem? A takie różne dziwadła…




A z nudów wyszedłem do ogrodu z makroobiektywem 🌿📷 I co tam znalazłem? A takie różne dziwadła…




Wiosna powoli budzi się do życia – pierwsze listki, pierwsze kwiatki… i pierwsze dziwne znaleziska w lesie. Bo obok delikatnych pączków i świeżej zieleni natrafiłem na drzewo, na którym dumnie wisiał… durszlak. 🤨
Czyżby leśne skrzaty gotowały makaron? A może ktoś postanowił odcedzić wiosnę z zimowych resztek? Tego się pewnie nie dowiem, ale jedno jest pewne – natura zawsze zaskakuje! 😄🌿




Od tego zaczęła się moja przygoda z fotografią 15 lat temu – od makrofotografii. Ci, którzy są tu ze mną od początku, z pewnością to pamiętają. Teraz makrofotografia zeszła na dalszy plan, ale obiektyw wciąż leży w szufladzie i od czasu do czasu go wyciągam. Właśnie ostatnio miałem takie natchnienie, więc zabrałem go do ogrodu.




Wzrok już nie ten. To raz. Coraz trudniej dostrzec owada. Trzęsie rękami, bo fotografuję z ręki, idę na żywioł. Fotografuję pełną klatką, a to do makrofotografii nie jest dobre. A może szukam sobie wymówek, a po prostu wyszedłem z wprawy. Dawniej wiosną i latem nie było dnia, żebym się nie uganiał za owadami. Teraz wyciągam obiektyw do makro bardzo rzadko.
Niemniej udało się złapać malutkiego chrząszcza (naliściak) i fajnie ubarwioną muchę (smętka). No i te listki mnie urzekły, bo światło zacne było. I jeszcze opuszczone gniazdo os. Albo gniazdo w budowie dopiero.




Zabrałem aparat do ogrodu na spacer. Ciężko o tej porze znaleźć coś ciekawego, więc skupiłem się na tym co najbardziej kolorowe, czyli ciągle wiszących na gałązkach owocach berberycu. W połączeniu ze słońcem i kroplami rosy stworzyły całkiem fajny klimat.



Dawno nie pokazywałem nic z makrofotografii i już to nadrabiam. Dziś cztery fotografie, które powstały w ostatnim czasie w moim ogródku, na łące i w lesie.
Dla mnie wszystko co skacze to konik polny, ale oczywiście tak nie jest 😉 Ten tu wskoczył mi na dłoń, kiedy odgarniałem trawę, aby zrobić mu zdjęcie. Miłe stworzenie, wie jak sie zachować w obecności fotografa 🙂

Tego malutkiego niemowlaka ledwo dostrzegłem na jednej trawce. Był tak malutki, że pozwoliłem sobie zerwać trawę, aby zrobić mu zdjęcie w dogodniejszych warunkach, bo u mnie z kładzeniem się na trawie to już ciężko jest 🙂 Po wszystim oczywiście odniosłem maluszka w to samo miejsce, żeby jego mama się nie niepokoiła 😉

Zagdka, co to może być…

Kiedy zbieracze grzybów chodzili po lesie z pustymi koszykami, ja znalazłem kontaktowego grzyba. Szkoda, że nie jadalny. Ale za to w fajnych okolicznościach przyrody 😉

Odrobina porannego słońca i jakiś krzak w ogrodzie. I ten cudowny bokeh, w którym zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Bliskie spojrzenie na otaczający świat – od zawsze to lubiłem, ale jakiś czas temu porzuciłem na rzecz krajobrazów. Może pora wrócić do tego, od czego zaczynałem… Nie no, tak już nie da rady, ale postanawiam publicznie po raz kolejny, że choćby raz na jakiś czas powrócę do makrofotografii, ale takiej trochę w stylu art. Może tym razem uda się dotrzymać postanowienia.


Dawno nie było tu nic z makrofotografii. Już spieszę to nadrobić. Kilka dni temu odkurzyłem obiektyw i wyszedłem z nim do ogrodu. Wrzesień to czas, kiedy tu i tam pojawiają się grzyby. Te jadalne i te niejadalne. I te mikroskopijne. Grzybki, który ledwo wystają sponad mchu. Może centymetr lub półtorej wysokości. Nikt nie zwraca na nie uwagi, a mnie zainteresowały jako doskonały obiekt do zdjęć.





FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE MIKROSKOPIJNE GRZYBY MAKROFOTOGRAFIA
W końcu przyroda ruszyła pełną parą a ja postanowiłem wziąć ze sobą obiektyw do makrofotografii i ruszyć na swoją dziką część ogrodu. Oto efekty.
Galasówki dębianka (Cynips quercusfolii) na jednym z dębów:


A to najprawdopodobniej budowla jakowejś mszycy (brzoza):

Pod liściem jesionu znalazłem ślimaka:

Udało się przyłapać wojsiłkę pospolitą (Panorpa communis):

I najfajniejsze jak dla mnie znalezisko – mikroskopijny listek klonu:

Świat owadów i małych stworzeń ciągle mnie zadziwia. Dziś kolejna porcja tego typu zdjęć.
Dwa pierwsze zdjęcia przedstawiają najprawdopodobniej mieszkanka małych gąsienic, albo larw, sam nie wiem…


Na poniższym pewnie też jakaś larwa zbudowała sobie domek z piasku. Ktoś tam nawet po prawej z niego wystaje.

Gąsienica, która wydaje się być patykiem, a obok niej czyjeś jajko.

I dzieło jakiegoś owada-artysty.

FOT. WITOLD OCHAŁ MAKROFOTOGRAFIA CO W TRAWIE PISZCZY