Pożytek ze schylania

Tak naprawdę to trzeci motyl, którego spotkałem w tym roku, pierwszy był piórolotek, a drugi cytrynek, który przedwczoraj pół dnia latał po ogródku, nie zniżając jednak swojego pułapu poniżej dwóch i pół metra. Ten trzeci to rusałka pawik. Wylądował tuż koło mnie, kiedy fotografowałem kwiatki w ogródku i nawet nie musiałem się specjalnie do niego schylać. Bo schylony już byłem.


Rusałka pawik (Inachis io)

Pluskwiak złośliwy

Wczoraj między innymi udało mi się spotkać po raz pierwszy w tym sezonie pluskwiaka. Zazwyczaj, jako że już stary i nie do końca dołężny jestem, staram się wypatrywać owadów jak najwyżej od ziemi. Ten delikwent wylądował tuż przed moimi nogami na króciutkiej trawie. Cóż, dużo mnie kosztowało, aby go sfotografować, ale się udało.

Tulipany spóźnione

Obudziłem się zupełnie rano, rzekłbym prawie o świcie. W ogródku czekała niespodzianka. Rozkwitnięte kwiatki, o których niewiele wiem zarówno ja jak i kierowniczka ogródka. Legenda głosi, że to są jakoweś mini tulipany botaniczne, które mają rozkwitać bardzo wcześnie, razem z krokusami. Jednak krokusy już dawno przekwitły, a tulipany dopiero zaczęły kwitnąć. Niech im tam będzie. Nie ma co narzekać.

Dywanik z pajęczych nici

Co do joty sprawdziło się tu twierdzenie, że dobrze jest znaleźć się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Idąc na pobliską górkę, w nadziei na jakiś spektakularny zachód słońca zauważyłem dziwnie odbijające się od trawy słoneczne światło. Kiedy przyjrzałem się lepiej, okazało się, że łąka pokryta jest milionem pajęczych nici. Spektakl trwał kilka minut, dopóki słońce nie zaszło za chmury.