Od jakiegoś czasu przyjaźnię się z jednym takim dachowcem. Mowa o kocie, który raz na jakiś czas zagląda do naszego ogrodu. Dostał imię Igor i jak biedak dopadnie miski z jedzeniem, to nie daje za wygraną, dopóki jej nie opróżni.



Od jakiegoś czasu przyjaźnię się z jednym takim dachowcem. Mowa o kocie, który raz na jakiś czas zagląda do naszego ogrodu. Dostał imię Igor i jak biedak dopadnie miski z jedzeniem, to nie daje za wygraną, dopóki jej nie opróżni.