Na taką scenkę natknąłem się kilka tygodni temu spacerując po łące. Konik niestety był już martwy, nie dało się mu w żaden sposób pomóc

Na taką scenkę natknąłem się kilka tygodni temu spacerując po łące. Konik niestety był już martwy, nie dało się mu w żaden sposób pomóc

Nigdy nie zwracałem uwagi na to, jak wyglądają przekwitnięte. Zauważyłem je w ogrodzie dopiero po tym, jak wcześniej widziałem je na fotoblogu u Radzido. I stąd wiem, że to wierzbownice.

Zimy na razie nie będzie. Matylda nadal się lini i nie nabiera ani trochę tłuszczyku.

Na jednej nadgnitej brzoskwini pożywiał się cały zastęp pszczół i kilka much.


A że nie mogły się pomieścić na nadgnitej części, ponakłuwałem im resztę brzoskwini 😉



Nie często udaje mi się sfotografować tę popularną muchę. Zazwyczaj są one bardzo płochliwe. Ta nic sobie nie robiła ze spotkania z obiektywem.

Pierwszego winobluszcza posadziliśmy ze siedem lat temu. Dziś najdłuższe jego pędy mają po kilkanaście metrów i większość tych przyrostów to ostatnie cztery lata. Ten ze zdjęcia posadziliśmy cztery lata temu. Ciągle jest malutki. Ale piąty rok będzie przełomowy 😉



Kilka dni temu na skraju lasu spotkałem całe mnóstwo pająków. Większość z nich na swoich pajęczynach oczekiwała na smaczne kąski, inne wygrzewały się w popołudniowym słońcu leniuchując na trawach. W pewnym momencie natknąłem się na przedziwną konstrukcję wykonaną jak sądzę również przez pająka. Musiał naoglądać się bajek o Bobu Budowniczym…


Nie wiem co tu miało miejsce, ale mogę tylko podejrzewać, że samica pajęczyca, jak to mają w zwyczaju, zjadła samca tuż po upojnej nocy…


Pomarańczowy płaszcz, pomarańczowe pantalony na każdą z trzech par nóżek. Po płaszczem pomarańczowy sweter, pod swetrem pomarańczowy podkoszulek. Majtki też pomarańczowe. A nawet skarpetki. Tak wystroił się ten sympatyczny chrząszczyk, wybierając się na popołudniowy spacer po krwawnikach.

Raczej nie chodzę na grzyby, no chyba że fotografować, ale też rzadko. Tym razem na powierzchni około pięćdziesięciu metrów kwadratowych, na drodze i łące, pod brzozami, znalazłem kilkanaście sztuk kozaków. Nie namyślając się wszystkie zebrałem, nie zapominając o ich obfotografowaniu.

