Tę niewielką muszkę spotkałem na początku jesieni. Nie wiem jakie miała zmartwienia, ale jakieś na pewno. Wyglądała nieswojo

Tę niewielką muszkę spotkałem na początku jesieni. Nie wiem jakie miała zmartwienia, ale jakieś na pewno. Wyglądała nieswojo
Dzisiaj mała parada much, na trzech pierwszych to chyba ta sama rodzina, a może nawet gatunek.
W tym sezonie bardzo chętnie pozują mi nerkosze. Są jakoś mniej płochliwe, niż zazwyczaj. Odwieczny problem przy ich fotografowaniu, to zmieścić wszystkie nogi w kadrze. Tutaj akurat mi się nie udało…
Kolejny bzyg, który nie miał swoich pięciu minut w poprzednim sezonie, a zdecydowanie na to zasługuje.
Przygotowywali się do cyrkowych występów. Położyłem się tuż obok i obserwowałem ich akrobatyczne popisy. Po chwili zorientowałem się, że to nie o ćwiczenia fizyczne chodzi… …zmyłem się czym prędzej…
Nieważna jest pozycja, najważniejsze jest przedłużenie gatunku!
– Mięciutka pościel puchowa, to jest to. Można się wyspać do woli. Zwłaszcza teraz, kiedy dzieci nareszcie poszły do szkoły i mam całe przedpołudnie dla siebie – cieszył się tata – much z rozpoczęcia roku szkolnego.
Jak co roku o tej porze, pojawiły się jusznice deszczowe (Haematopota pluvialis). Jeśli kiedykolwiek udało mi się ją sfotografować, to tylko na sobie… Tym razem siedziała na łodydze w gęstym zbożu. Zanim uciekła udało mi się jej zrobić kilka zdjęć. Podobnie jak pokazywany przeze mnie niedawno ślepak, w ogóle nie była zainteresowana moją krwią…
Robiłem zdjęcia jakiemuś owadowi, kiedy na dłoni wylądowało coś dużego i kolorowego. I tym czymś kolorowym zaczęło na mnie patrzeć. Zrobiłem kilka zdjęć, a przeciwnik szybko odleciał niezainteresowany moją krwią… Atakującym okazał się ślepak pospolity (Chrysops caecutiens).
Wracałem już do domu, kiedy ich zobaczyłem. Splecionych w miłosnym uścisku. Może nam to miłosnego uścisku nie przypomina, ale dla nich taki właśnie jest.
Pierwszy raz udało mi się zobaczyć i sfotografować bzygowate (Syrphidae) w trakcie prokreacji 😉