Próbował przejść z jednego liścia na drugi po niewidzialnych niciach pajęczych. Wydaje się, jakby zawisł w powietrzu. Spotkałem go w czerwcu na łące przylegającej do lasu.


Próbował przejść z jednego liścia na drugi po niewidzialnych niciach pajęczych. Wydaje się, jakby zawisł w powietrzu. Spotkałem go w czerwcu na łące przylegającej do lasu.


Malutki kwietnik i dwa razy większa od niego mucha. Wystarczyła chwila nieuwagi i szybka zdawać by się mogło mucha została przechytrzona przez pajączka.



FOT. WITOLD OCHAŁ, KWIETNIK PAJĄK MUCHA MUCHÓWKA SCENKA MAKRO MAKROFOTOGRAFIA
Kiedy fotografuję owady, najbardziej cieszą mnie zdjęcia jakiś ciekawych scenek wśród owadów, w następnej kolejności spotkana para, później spotkanie jakiegoś rzadkiego gatunku, a na końcu dopiero dobre światło.


Kuliboda, para (Sphaerophoria scripta)
Upalne przedpołudnie w połowie czerwca. Szukam odrobiny cienia w nadziei na jakieś owady, które też szukają tam schronienia. Coś dużego zauważam na trawach rosnących na miedzy. To niepozorny pająk (Bokochód (Xysticus)) złapał sobie posiłek w postaci dwukrotnie od niego większego omomiłka (Cantharis).



Na początku czerwca udało mi się na niewielkiej łące spotkać kilka pasikonikowatych (Tettigoniidae) usiłujących wydostać się ze swojej wylinki. Pasikoniki zazwyczaj linią się kilka razy, a swoją wylinkę najczęściej zjadają…
Poniżej zdjęcia jednego z nich podczas końcowego stadium linienia i chwilkę później z jeszcze nie rozprostowanymi czułkami.


Z
Pogoda była wtedy nijaka. Dosyć ciepło, ale warstwa chmur skutecznie uniemożliwiała promieniom słońca dostanie się do poziomu ziemi. Na dawno nie koszonej łące spotkałem sympatycznego modraszka ikara (Polyommatus icarus).




Życie owadów nie jest łatwe. Zawsze jest tak, że musi zginąć jeden, żeby drugi był syty. Poniżej zbiór kilku zdjęć, na których przyłapałem owady podczas spożywania innych owadów.




FOT. WITOLD OCHAŁ MAKROFOTOGRAFIA MROŻĄCE KREW WŻYŁACH SCENKI Z ŁĄKI
Maj, to tradycyjnie miesiąc, kiedy robię najwięcej zdjęć owadów. Tego małego pasikonikowatego (Tettigoniidae) spotkałem w drugiej połowie maja. Za wszelką cenę próbował ukryć się przede mną w żółtym kwiatku i jak na złość obracał ogonkiem do obiektywu.


Tego dnia (22 czerwca) popołudnie było chłodne, a na niebie wisiały chmury. Termometr wskazywał poniżej dwudziestu stopni. Z nudów pomyślałem, że wybiorę się na fotografowanie owadów. Na jednym ze ździebełek na łące zauważyłem maluteńką błonkówkę, która nie miała zamiaru przede mną uciekać. Myślałem, że to jakaś ofiara, na przykład pająka. Ale raczej nie, wyczytałem, że niektóre tak mają, że łapią się szczękami trawy i tak sobie wiszą.



Ale żeby pluskwiak chrząszcza? Cóż, natura bywa również okrutna.


