Jednego takiego trzymam nawet w domu 😉

Jednego takiego trzymam nawet w domu 😉

Ja ich, czy one mnie 😉 Spacerkuję sobie w najlepsze podziwiając okoliczne lasy, pola, łąki i inne, a tu nagle przede mną kilka sarenek pasie się w najlepsze. Wykonałem podświadomie komendę padnij i udało się, nie wyczuły mnie… przez dobrych kilka minut, ale kiedy po zrobieniu kilku fotek spróbowałem podkraść się bliżej dały chodu w podskokach 😉



Nic nie wskazuje na to, że Matylda chociaż troszkę zmądrzeje. Przeciwnie – jest coraz gorzej… 😉

Wczoraj wybrałem się na spacerek z nadzieją na jakoweś makrowe fotki, a tu mi spod nóg hyc, zajączek wyleciał. I co? Uciekł raptem parę kroków i zaczął się w najlepsze paść 😉 Czym prędzej ściągnąłem z aparatu oprzyrządowanie do makro i pstryk, pstryk. Nic sobie nie robił z mojej obecności, i pasł się w najlepsze 😉



Znalazłem jeszcze jedną sarenkową fotkę 😉



Wybrałem się na przejażdżkę samochodem (wiem, wiem, burżujstwo, zamiast na spacer po lesie) i taki oto kaskaderski wyczyn uwieczniłem 😉

A dziś nie makro, tylko nowy bywalec naszego ogródka. Niestety jakoś specjalnie się nie lubią z naszą kotką Matyldą, ale ta powoli zaczyna go przynajmniej tolerować 😉


