Biała tęcza | 19.08.2023

Widok białej tęczy zawsze bardzo mnie cieszy. Tym razem towarzyszyła mi ona przez kilka kilometrów. A potem znów przez kilka. Sobotni poranek zapowiadał się mgłami i tak faktycznie było. Wystartowałem rowerem po piątej i przez pierwsze dwie i pół godziny towarzyszyła mi bardziej lub mniej gęsta mgła. To była kwiestia czasu, kiedy zobaczę białą tęczę.

Po siódmej wydrapałem się na kolejne zwgórze i tam zostały spełnione warunki, aby powstała biała tęcza (powstaje ona analogicznie jak zwykła tęcza, ale na kropelkach mgły. Warunkiem powstania tęczy jest oświetlenie obszaru mgły równoległymi promieniami słonecznymi, przez co od strony słońca nie może być mgły, a gęsta mgła musi wystąpić naprzeciw słońca). Niezwykłe zjawisko, zaświadczam że doznania emocjonalne na żywo gwarantowane! 🙂

Międzyburzowe obłoczki

W sobotę przed południem przechodziły u nas burze. Jedna po drugiej. Ponieważ ja mieszkam w dolince, gdzie nic nie widać pozwoliłem sobie wyjechać na punkt widokowy i stamtąd poobserować co dzieje się na niebie.

Najfajniej było, kiedy jedna burza przechodziła, a kolejnej jeszcze nie było. Te kłęby pary wodnej, czy też chmury… nieważne, grunt, że wyglądało to całkiem zjawiskowo.

Auto pływające

A co to za jakieś takie ciemniejsze chmury się zrobiły, zwróciłem uwagę wracając wczoraj z pracy. A one robiły się ciemniejsze i ciemniejsze. Wpadłem po aparat i w te pędy na punkt widokowy. W oddali miałem widok na piękne smugi opadowej i ciekawie uformowaną chmurę, jak się chwilę okazało – burzową.

Bo kiedy pierdyknęło gdzieś niedaleko piorunem, to zwiałem do auta. Spadło około 15 litrów deszczu na metr kwadratowy w ciągu niespełna pół godziny. Czy to dużo… nie wiem, ale auto to drogą płynęło, nie jechało 🙂

Komórka rotująca

Jako inwalida z jedną sprawną ręką podszedłem do tematu bardzo racjonalnie. Wybrałem najbliższą łąkę tuż za domem (brak możliwości prowadzenia auta). Do obsługi aparatu tylko jedna ręka, więc zapodałem ustawienia automatyczne. Mimo, że to niedaleko, obliczyłem czas ewakuacji biorąc pod uwagę, że nie mogę biec, aby przypadkiem nie zaliczyć gleby i nie narobić sobie jeszcze więcej krzywdy.

Wiedziałem, że najlepsze zdjęcie mogę zrobić tuż przed opadami. I tak też było. Cudownie rotująca komórka burzowa tak mnie zauroczyła swoim widokiem na żywo, że zrobiłem ledwo jedno zdjęcie. Wiało już konkretnie, zrobiło się ciemno i to był czas na odwrót. Dwie minuty później byłem już w domu, a minutę później zaczął padać deszcz i grad.

Takiej zdobyczy jeszcze nie mam w swojej kolekcji i dobrze, że mimo niedogodności zdecydowałem się na akcję 😉

Tęcza komórka i żarnowiec

Jak pięknie zakończył się mój wtorkowy tour po okolicy. O ile całą drogę mimo ciepła, miałem całkowite zachmurzenie, tak na koniec wycieczki obserwowałem urokliwy kawałek tęczy i komórkę opadową podświetloną zachodzącym słońcem w towarzystwie zaczynającego kwitnąć żarnowca. Piękne wieczorne światło umiliło ostatnie kilometry wyprawy.

Burze odległe

Może nic tu takiego nie ma niezwykłego, jak tylko to, że widoczne na horyzoncie chmury, to odległe o grubo ponad sto kilometrów mocno wypiętrzone chmury burzowe. Podczas, gdy w okolicy Rzeszowa było już po konwekcjach, w rejonie Krakowa nadal szalały burze.

Udało się uchwycić dwie wypiętrzone komórki podświetlone zachodzącym za nimi słońcem.

To by mi się nie znudziło

Zorientowałem się, że gdzieś tu nade mną znienacka powstaje chmura opadowa. Wzięła się z niczego, jak było czyste niebo, tak nagle zaczeła tworzyć się chmura. I to chmura pięknie podświetlona niskim słońcem. W te pędy pojechałem na punkt widokowy, aby stamtąd obserwować sytuację.

Niesamowite światło skłoniło mnie nie tylko do fotografowania na szerokim kącie, ale również do wyłuskania moich ulubionych budowli teleobiektywem. Okolica w cieniu, a kilka kilometrów ode mnie rozlane wieczorne światło. Widok jak dla mnie tak cudowny, że mógłbym tam stać i nie znudziło by mi się to zbyt prędko.

Tego nie zapomnę.

Wczoraj była tęcza po konwekcji, a dzisiaj pokażę jak to wyglądało zanim zaczęło padać. Smugi opadowe nad horyzontem – widok dla mnie zawsze tak samo wbijający w ziemię. Mogę na to patrzeć bez końca. NIby zwyczajny widok, ale dla mnie wręcz hipnotyzujący.

Wiadomo, że lada chwila deszcz dojdzie do mnie. Czy zdążę uciec do samochodu przed ulewą? Czy piorun nie uderzy gdzieś obok. Przecież wysoki metalowy krzyż stojący na wzgórzu i kilkanaście mniiejszych mogą ściągać wyładowania. To jest jednak silniejsze ode mnie. Do tej pory odpukać tylko dwa razy zdarzyło się, że piorun uderzył tak blisko, że dosłownie drżała ziemia. Tego nie zapomnę do końca życia 🙂

Co to za kształt

Kiedy jeszcze wychodziłem z domu zapowiadał się piękny zachód słońca. Chwilę później wszystko zaczęło się zmieniać. Nadciągnęły chmury, kolory zaczęły gasnąć, zanim na dobre się pojawiły i mało tego, zaczęło kropić. Na niebie zaczęła się kształtować chmura w kształcie…. no właśnie co to za dziwny kształt….

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI ZAGORZYCE JESIEŃ CHMURA O DZIWNYM KSZTAŁCIE

Burzowy październik

Konwekcje, opady – owszem, ale żeby burza w październiku? No wiem, to nie nowość. Nieraz bywały i w listopadzie, ale jednak mimo wszystko to rzadkość. Już od popołudnia nad okolicą przechodziły komórki opadowe jedna za drugą. Ja jednak cierpliwie siedziałem w domu, aby dopiero przed zachodem słońca wyruszyć w plener. Wyszedłem z założenia, że jeśli złapać taką komórkę, to tylko w pięknym świetle zachodzącego słońca.

I co? No udało mi się. Na miejscu zastałem cudownie ukształtowaną komórkę burzową. Była wyizolowana, więc mogłem podziwiać ją w pełnej krasie, obserować jak się przemieszcza i co najważniejsze, nie martwić się, że zaraz zacznie padać, bo przechodziła kilka kilometrow ode mnie.

To jest zdecydowanie widok nie do zapomnienia. Mimo że widziałem takich wiele, to każdą jedną pamiętam i mogę odtworzyć okoliczności fotografowania. Stałem tam zauroczony tą potęgą natury. Zdjęcia robiłem automatycznie, a większość uwagi poświęcałem na zapamiętanie każdego szczegółu tego niesamowitego widoku.