Kto wczoraj zerkał w niebo z pewnością zauważył dziwne, nietypowe chmury. To tzw. chmury soczewkowe lub lentikularne. Wyglądem mogą przypominać latające spodki. Jedne lepiej, inne gorzej uformowane.
Spędziłem wczoraj kilka godzin na rowerze i zamiast podziwiać okolicę gapiłem się co chwilę w niebo. Chmury ciągle się zmieniały. Jedne zanikały, inne powstawały i zmieniały kształty. Dla miłośnika chmur jak ja najwspanialszy spektakl pod niebem.
Mokry sen fotografa pogody – chmura szelfowa, a tuż za nią podświetlone słońcem smugi opadowe. Do pełni szczęścia brakło może tylko zarejestrowanego razem z tym wyładowania atmosferycznego.
Jest pótorej godziny do zachodu słońca, kiedy na radarach zauważam zbliżającą się potężną komórkę burzową. Nie zastanawiając się wyjeżdżam na punkt obserwacyjny. Niewiele się jednak dzieje przez najbliższą godzinę. Widać co prawda w oddali ciemną chmurę, od czasu do czasu wyładowanie i coraz mocniej podświetlane przez zachodzące słońce smugi opadowe.
Czekam cierpliwie, a kiedy spadają pierwsze krople postanawiam zrobić kilka pamiątkowych zdjęć. Wtedy w kilka minut zaczyna tworzyć się wyraźny szelf i zbliżać do mnie w zastraszającym tempie. Jest obszerny na jedną czwartą horyzontu. Aby go zarejestrować w całości muszę wykonać szeroką panoramę (dwa rzędy po pięć zdjęć). Każde zdjęcie to dwie sekundy, a po każdym trzeba przetrzeć obiektyw szmatką, bo deszcz już leje, a nie kropi. Na szczęście samochód stoi tuż obok i po wszystkim mogę się szybko ewakuować.
Teraz niepewność przy postprodukcji, czy panoramę wykonałem prawidłowo. Na szczęscie jest OK, poza kilkoma plamami z deszczu, które łatwo dało się usunąć. I tak oto mam fotografię, którą osobiście uważam za najlepsze zdjęcie meteo, jakie udało mi się zrobić od kiedy interesuję się tym tematem.
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI METEOFOTOGRAFIA CHMURA SZELFOWA ZACHÓD SŁOŃCA ZAGORZYCE SIELEC PODLASEK
To był zdecydowanie jeden z bardziej udanych wypadów fotograficznych tej wiosny. Nie będę ukrywał, że mimo wszystko to co dzieje się na niebie najbardziej mnie kręci. A tego wieczoru działo się sporo. Już wielokrotnie wspominałem, że lepiej wieczorem być w plenerze, niż nie być i tak też uczyniłem – czyli byłem 🙂
A to dlatego, że od popołudnia po okolicy przemieszczały się komórki opadowe. Gdy wyruszałem, nic jednak blisko nie było, więc mocno się zdziwiłem, gdy nagle na niebie pojawiły się smugi opadowe. I to jakie! Cudownie podświetlone przez zachodzące i ostatkiem siły wyzierające zza ciemnych chmur, słońce!
Pierwsze krople deszczu już na mnie spadały, a ja dzielnie osłaniając własną bluzą aparat wciąż fotografowałem. To poświęcenie nie poszło na marne, bo poniższe zdjęcie osobiście uważam za hit meteofoto tego sezonu 😉
Jak ja za tym tęskniłem. Za tym groźnymi chmurami, porywistym wiatrem i strachem, żeby zdążyć się schować zanim zacznie padać. To za każdym razem są niezapomniane emocje i pośpiech. Duży pośpiech, bo najciekawsze zawsze trwa kilka, kilkanaście minut. Nie ma czasu na statyw i myślenie nad kadrem, w takich chwilach wszystko odbywa się spontanicznie.
Widziałem na radarach, że zbliża się deszcz, ale pomyślałem że zdążę jeszcze chwilę pospacerować i poobserwować zbliżające się chmury. Kiedy jednak wyjechałem na wzniesienie zobaczyłem zbliżającą się bardzo szybko chmurę szelfową. Wiedziałem, że nie ma wiele czasu i faktycznie, od pierwszego zdjęcia do ostatniego minęło raptem 13 minut. Potem nadeszla ściana obfitego deszczu, ale wtedy ja już siedziałem w ciepłym aucie i wracałem do domu ze zdjęciami.
Nigdy nie ukrywałem, że fotografowanie ciekawych chmur, ale koniecznie w otoczeniu krajobrazu, jest jednym z moich ulubionych tematów. Dziś prezentuję cztery niepozorne, ale też nietypowe chmury, które udało mi się złapać tego lata z… belami w tle.
Tę chmurę sfotografowałem podczas burzowego dnia i wygląda mi ona na taką, co to też chciała zostać burzą, ale coś poszło nie tak i pozostała zwykłym obłoczkiem.
Niektóre burzowe chmury lubią sobie od czasu do czasu założyć „kapelusik”. To ta płaska chmurka nad chmurą właściwą, czyli nad cumulonimbusem, któremu tez nie do końca wyszło przekształcenie się w groźną chmurę burzową.
Kolejna chmura wygląda mi na chmurę soczewkową (Altocumulus lenticularis), ale mogę się mylić. Tak czy owak wygląda bardzo ciekawie.
Ostatnia chmura, to już typowe kowadło chmury burzowej.
Najpierw zaczęły zbierać się chmury, ale jeszcze tu i ówdzie prześwitywało przez nie słońce tworząc efektowne promienie.
Później przyszła pora na wał szkwałowy. Może nie bardzo widowiskowy, ale mógł zwiastować tylko jedno – burzę, a przynajmniej solidne opady deszczu. Nie pomyliłem się, chwilę później pojawiły się obfite opady deszczu. Ściana deszczu nieuchronnie zmierzała w moim kierunku.
FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE PODLASEK NOCKOWA PROMIENIE ZBLIŻAJĄCA SIĘ BURZA SMUGI OPADOWE ULEWA
Cóż mogę napisać. Nie skłamię, jeśli przyznam, że tak wyraźne smugi opadowe widziałem po raz pierwszy w życiu. Z mojego punktu widzenia odnosiło się wrażenie, że dosłownie chmura spada na ziemię, co zresztą niektórzy nazywają oberwaniem chmury. Poza tym ta niesamowita budowa chmury burzowej (zdjęcie 2), która przybrała taką niezwykłą postać dosłownie na kilka minut. Stałem tak i patrzyłem na to niezwykłe zjawisko ciesząc się, że zdecydowałem się wyjechać w teren.
W momencie robienia zdjęć główny rdzeń opadowy znajdował się zaledwie 8-10 km ode mnie, a intensywność opadu według radaru wynosiła tam aż 150 litrów na metr kwadratowy. Całe szczęście, że komórka dość szybko się przemieszczała.
Potężna chmura szelfowa i niczego nieświadome krowy. Jest już ponad pół godziny po zachodzie słońca i dość ciemno ze względu na chmury i tę właśnie nadchodzącą burzę. O krowach ktoś zapomniał, a może zostają na noc, bo na pastwisku mają wodę i poidło. Wszystkie cztery jakby od niechcenie przeżuwają trawę. Widać, że się im nudzi, bo wszystkie zwracają na mnie uwagę i pozują do zdjęć nie zdając sobie sprawy, co jest za nimi.
Te zdjęcia czekały chwilę na publikację, a jako, że ostatnio porzuciłem aparat na rzecz dwóch kółek teraz jest dobra pora na publikację zaległości. Potężny układ burzowy zmierzał od Ukrainy. Mimo, że był około 100 kilometrów ode mnie sprawiał naprawdę groźne wrażenie. Mało tego z każdym kwadransem robił się wyraźnie większy, więc formacja przemieszczała się ze sporą prędkością. Oprócz tego robiła świetne wrażenie estetyczne, podświetlona ostatnimi promieniami słońca mieniła się ciepłymi odcieniami uwydatniając swoje budzące grozę kształty.