W sobotę byłem świadkiem dziwnego zajścia w świecie owadów, a konkretnie łowikowatych (Asilidae). Samiec jednej pędźki (Dioctria atricapilla) okładał swoimi małymi piąstkami samicę innej (Dictoria hyalipennis). O co im poszło i jak to się skończyło niestety nie wiem, bo po zrobieniu kilku zdjęć zostawiłem ich samych sobie.
W ostatnich dniach wiosny ubiegłego roku w tym samym lasku, co cztery lata wcześniej spotkałem grabarza (Nicrophorus). Podobnie jak ten sprzed kilku lat, tak i ten miał pecha, bo gościło na nim roztocze. To dość częsty widok, bo grabarz służy im jako środek transportu do padliny, na której szukają pożywienia.
Grabarze to dziwne owady… Wyszukują padłe zwierzęta – głównie gryzonie i małe ptaki, gromadzą się tam przy nich po kilka, kilkanaście osobników następnie zakopują (sic!) je w ziemi i to całkiem głęboko, bo na 10 – 30 centymetrów. Później składają w nich jaja i mało tego, preparują padlinę, jak jakąś mumię nawilżając i zmiękczając swoimi sokami trawiennymi! Ohyda.
Oszczędzę Wam pozostałych szczegółów, a gdyby to jednak kogoś zainteresowało, to zapraszam do artykułu Skorpiona.
Jak już wspominałem w kilku poprzednich wpisach miałem w tym sezonie okazję śledzić knieżycę szarą (Elasmucha Grisea) od złożenia jajek, aż do wyklucia. Dziś przedstawiam kolejne zdjęcia, prawie dorosłych i dorosłych osobników.
Przypomnijmy sobie najpierw jak to się zaczęło. Pod koniec maja znalazłem na brzozach w ogrodzie kilka knieżyc szarych „wysiadujących” jajka.
Było po deszczu. Na roślinach w ogrodzie znalazłem kilka małych ślimaków z muszelkami. Dwa z nich namiętnie się do siebie tuliły, chyba zmarzły i chciały się ogrzać jeden od drugiego…
Dokładnie miesiąc temu znalazłem pierwsze knieżyce szare na brzozach w ogrodzie. Dziesięć dni później wykluły się pierwsze małe pluskwiaki. Później znachodziłem coraz to nowe gniazda z małymi.
– Kto ostatni na górze, ten gapa – wołał jeden pluskwiak do drugiego. Któregoś wieczoru trafiłem w miejsce, gdzie tych niewielkich pluskwiaków było z kilkadziesiąt. Zauważyłem, że lubią przesiadywać na najwyższych trawach i gibać się na nich z wiatrem.
Gdy jeden z nich nie żył, to drugi ciągle… może nie będę wdawał się w szczegóły. W każdym bądź razie para omomiłkowatych miała mało szczęścia. Podczas chwil uniesień wypatrzył ich pająk, a że był bardzo głodny stało się, jak się stało…
Pamiętacie jak niespełna dwa tygodnie temu pokazywałem knieżycę szarą wysiadującą jajka? Pisałem też, że na jednym drzewie mają co najmniej siedem gniazd. Dobra wiadomość jest taka, że po dziesięciu dniach wykluły się z nich małe knieżyce! Zła natomiast taka, że zostało tylko, jeśli dokładnie przepatrzyłem wszystkie liście, trzy gniazda.