Koparka zostawiona

To co lubię najbardziej. Zasnute niebo i tylko mała dziurka nad horyzontem. Wtedy podcas oczekwiania jest ten dreszczyk emocji, czy słońce się niej pokaże, czy jednak układ chmur się zmieni i nici z fajnych ujęć.

Podobnie było i tym razem. Niebo zasnute gęstymi chmurami, tylko nad samym horyzontem odrobina nieba. Upatrzyłem sobie kilka kadrów. Jeden z malowniczą, świeżo wybudowaną drogą ciągnącą się pośród zielonych pól i wiatrakami na horyzoncie, a drugi z koparką pozostawioną w środku owych pól. Przewidywałem, że słońce wyjdzie mi właśnie tuż nad nią.

Ostatnie zdjęcie zrobiłem na szerokiej ogniskowej, aby pokazać ten niesamowity kontrast wściekle granatowego nieba i oświetlonego odrobiną słońca pola.

Odwrót

Dacie wiarę, że właśnie minął miesiąc kalendarzowej i astronomicznej wiosny? Pewnie dacie, bo każdy ma kalendarz i wie. Patrząc jednak za okno wydawać by się mogło, że to wciąż wczesne przedwiośnie. Tylko nielicze drzewa zaczynają się zielenić i kwitną tylko te najwcześniejsze drzewka owocowe.

Nawiązując do wcześniejszego wiosenno – kwiatowego wpisu z szachownicą kostkowatą w roli głównej, w którym wspominałem o ucieczce przed deszczem, na dowód zamieszczam poniższe zdjęcie. To było ostatnie pstryknięcie przed paniczną ucieczką do samochodu. Chmury zaczęły mi się kłębić nad głową, a ja miałem te mieszane uczucia – fotografować, czy robić odwrót. Zdążyłem tylko to pierwsze. Odwrót był mokry i nieprzyjemny. Ale nie mieć w swoich fotozbiorach tę niesamowitą formację – tego bym nie przełknął 😉

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT PRZEMYSKI FOTOGRAFIA METEOROLOGICZNA KRÓWNIKI CHMURA KONWEKCJA BURZA </p

Krzyże

Bardzo wczesny ranek. Do wschodu jest jeszcze sporo czasu, a nad wschodnim horyzntem wisi kilka niepozornych chmurek, które z chwili na chwilę nabierają kolorów. I to jakich kolorów – purpura, pomarańcz, fiolet. Kieruję aparat w stronę krzyży stojących na wzgórzu. W połączeniu z tymi kolorami tworzą taki klimat, że aż mnie ciarki przechodzą. Tym bardziej, że jest jeszcze zupełnie ciemno, a ja jestem sam jak palec…

Sarny płochliwe

Sarny są zawsze mile widziane, jeśli napatoczą sie przed obiektyw. Te tutaj spostrzegłem wracając z porannego pleneru. Były doś daleko, ale gnany chęcią zrobienia zdjęcia brnąłem w błotnistej orance, aby podejść je jak najbliżej.

Nie wiem, czy wszystkie sarny tak mają, czy tylko te w mojej okolicy, że są strasznie płochliwe. Albo lubią się ze mną droczyć. Nie podszedłem jeszcze dość blisko, kiedy mnie zauważyły. Jedyna, pierwsza i ostatnia fotka, kiedy podniosły głowy, a chwilę później zawinęły zadki i tyle ich widziałem.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA SIELEC PORANEK ŚWIT SARNY

Słońce zaskakujące

Jeśli mam tę chwilkę czasu, to wolę podczas zachodu być gdzieś w terenie. Choćby gdzieś niedaleko domu, wolę niczego nie przegapić. Czasami nawet na czystym niebie ni stąd ni zowąd potrafią pojawić się niepozorne obłoczki. A zachodzące słońce potrafi malować jak niejeden malarz. Wymyśla sobie te swoje kolory i potem znika za horyzontem, aby kolejnego dnia rano wstać znowu i zaskoczyć czymś innym.

Ptaszki w ponury weekend

Dwa dni bez słońca, niestety ten weekend był szary, zimny i ponury. Ani na chwilę nie wyjrzało słońce. Ja jednak postanowiłem sprawdzić co słychać w terenie. Przewędrowałem ponad dwadzieścia kilometrów i mimo braku spektakularnych zdjęć cieszę się, że aktywnie spędziłem czas. Na pocieszenie udało mi się jedynie złapać z daleka parę żurawi oraz pokaźne stadko czajek. A na koniec trafiła mi się zbłąkany gil.

Daniel & Daniel

Tego nie spodziewałem się w najśmielszych snach i marzeniach. O spotkaniu oko w oko z danielami nawet nie marzyłem, bo nie miałem pojęcia, że w mojej okolicy żyją one na wolności! Dostrzegłem je z odległości około sześćset metrów. Wtedy nawet przez teleobiektyw nie mogłem poznać, że to daniele. Sądziłem, że sarny, a marzyło mi się, że jelenie.

Pozostało mi spróbować powoli je podejść. Całe szczęście mogłem je podchodzić zasłonięty krzakami, zza których wyszedłem będąc kilkadziesiąt metrów od nich. Nie zauważyły mnie od razu, więc mogłem bez pośpiechu podziwiać je gołym okiem, jak również zrobić zdjęcia.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT STRZYŻOWSKI FOTOGRAFIA PRZYRODNICZA DANIEL

Wschód Księżyca | 18.02.2022

Piątek wieczorem. Po pracy mam jeszcze sporo czasu, aby zdążyć na upatrzoną miejscówkę. Księżyc wschodzi około 19-stej. Ja na miejscu jestem oczywiście sporo wcześniej, aby dokładnie obadać miejscówkę. Panują egipskie ciemności, ale przynajmniej jakimś zrządzeniem losu uspokoił się wiatr, który w ciągu dnia wiał do 60 km/h. Przynajmniej mam z głowy problem z chyboczącym się statywem. Co prawda od zachodu nadchodzi front z chmurami, ale mam nadzieję, że zdążę ze zdjęciami.

Jestem już gotowy i przebieram nóżkami, kiedy w końcu się pokaże. W końcu jest! Wychodzi na lewo od kościoła, więc biegną kilkadziesiąt metrów w prawo i zaczynam fotografowanie. Powstaje sporo zdjęć, a ja ostawiam się ciągle tak, aby Księżyc był centralnie nad wieżą.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA WOLICZKA WSCHÓD KSIĘŻYCA NAD KOŚCIOŁEM W WOLICZNCE

Noc księżycowa

Środek nocy, a może późny wieczór. Po niebie przewalają się chmury. Księżyc jest w pełni i toczy z nimi bój, bo koniecznie chce oświetlać okolice swoim blaskiem. Jest jasno jakby było tuż po zachodzie. Dwie minuty naświetlania wystarczają, aby wydawało się, że to dzień. Tylko rozmyte chmury mogą zastanawiać i zdradzać, że to głęboka noc.

Nie spieszę się ze zdjęciami, tym bardziej, że układ chmur wciąż się zmienia. Zdjęcia się naświetlają, a ja zwracam uwagę na dziwne chrumkania gdzieś za plecami. Już raz w tym miejscu, też w nocy stojąc w zbożu i fotografując spierdzialałem w podskokach przed dzikami i teraz jestem przewrażliwiony. Tym razem to fałszywy alarm, więc spokojnie delektuje się cudowną atmosferą księżycowej nocy.

FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA AKACJE FOTOGRAFIA NOCNA

To nie jesień

Na wstępie dementuję to co mogło przyjść do głowy – że to są zdjęcia z jesieni. Owszem tak wyglądają, ale zrobiłem je jak najbardziej w zimie, kilkanaście dni temu podczas jednego z tych nielicznych słonecznych dni. Promienie słońca cudownie pomalowały leśny krajobraz, który nabrał ciepłych kolorów.