Późny wieczór i niebo pokryte zwalistą chmurą, na granicy której ślizgało się słońce. Nie wiadomo było, czy zdoła spod niej wyjść. Na szczęście w końcu wyszło i zafundowało mi te piękne złociste kolory. Nawłocie, ścierniska i kontrastująca z nimi zieleń drzew. A na koniec chmurki po wschodniej stronie przybrały na dosłownie kilka chwil intensywnie różowy kolor.




FOT. WITOLD OCHAŁ POWIAT ROPCZYCKO-SĘDZISZOWSKI FOTOGRAFIA KRAJOBRAZOWA PODKARPACIE ZAGORZYCE ZACHÓD SŁOŃCA NA ZŁOCISTYCH POLACH
Ach, te nawłocie, są wszędzie i jest ich coraz więcej. Lubię je. 🙂
A wczoraj był u mnie taki różowy zachód, jak na ostatnim zdjęciu.
PolubieniePolubienie
No widzisz, w Warszawie też są zachody słońca 😉 A nawłocie, fakt – teraz jest ich czas. Na polach zrobiło się, żółto jak na wiosnę od rzepaków 🙂
PolubieniePolubienie
Dobrze, że Niemen śpiewał, że „mimozami jesień się zaczyna”. Wersja z „nawłociami” nie brzmiałaby tak romantycznie, melancholijnie i pięknie.
Prawdę mówiąc nie spotkałem się, by ktoś w mojej okolicy określał nawłoć mimozą lub innymi nazwami zwyczajowymi, o których wspomina Wikipedia.
PolubieniePolubienie
Sam niedawno w ogóle się dowiedziałem, że nawłoć, to mimoza 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba