– Kruca bomba, nigdy więcej nie wyjdę z domu bez czapki. Nie ma takiej opcji. Raz wyszedłem i co? Zjarało mnie na pomarańczowo 😦

– Kruca bomba, nigdy więcej nie wyjdę z domu bez czapki. Nie ma takiej opcji. Raz wyszedłem i co? Zjarało mnie na pomarańczowo 😦

Spotkało mnie coś strasznego. Fotografowałem sobie w najlepsze, w pewnym momencie patrzę na moją rękę, a tam jakaś kudłata bestia zajada sobie mojego włosa. Kiedy się zorientowałem pół go już nie było…

– Takie tam zawody sobie urządziliśmy z moim starym…. A co…

– Nie dość, że urodziłem się garbaty, a mam tych garbów z tuzin…

… to jeszcze wyglądam jak jakiś duch. No, gdybym był podobny do dobrego duszka Kacpra, to jeszcze, ale ja prędzej sowę przypominam…


Siedział sobie spokojnie, a okazało się, że czeka na swoją partnerkę do tańca.

Małe gąsienice ciągle oblegają mój krzak wikliny. Część ich zniknęła razem z listkami (zostały tylko żyłki). Na ich miejsce pojawiły się nowe.



Azalie już prawie przekwitają, więc zdjęcia archiwalne, ale rododendron jest w pełnym rozkwicie.






– Jak to w ogóle jest możliwe, że moje dzieci są takie brzydkie, a ja jestem taki ładny… – zastanawiał się złotook pospolity (Chrysoperla carnea). I miał rację, gdyż larwy złotooka są wyjątkowo nieurodne.

Dziś zmiana tematu, bo trochę zaniedbałem kwiatki…
Ostatnio zakwitły orliki… … bratki kwitną cały czas… … nieśmiało rozkwita łubin.



– Nareszcie przestało padać. Jeszcze niech tylko te krople wyparują, bo ciężko się między nimi ułożyć do opalania.
