Jedyny, którego udało mi się w tym sezonie sfotografować. Musiał się zamyślić i dlatego nie uciekał na mój widok.

Karłątek (Thymelicus)
Jedyny, którego udało mi się w tym sezonie sfotografować. Musiał się zamyślić i dlatego nie uciekał na mój widok.

Kiedy zaczynały kwitnąć lilie, na jednej z nich w naszym ogródku zadomowiła się poskrzypka liliowa. Spotykałem ją tam przez kilka dni, dopóki lilia nie rozwinęła kwiatów.

W poprzednim sezonie gdzie nie popatrzyłem, tam widziałem tygrzyka. Zacząłem się nawet martwić, że mam jakowąś fobię… W tym roku to jedyny egzemplarz jakiego dane mi było podziwiać. Na dodatek mieszka w naszym ogródku.

Jak one to robią, że aż tak pałają sympatią. Mowa o pędrusiach, mimo że trudne do sfotografowania ze względu na swój mikroskopijny rozmiar, to zawsze jakiś mi się nawinie przed obiektyw.

W ogródku została jeszcze jedna kwitnąca lilia. W doniczce zakwitły mini goździki. Powojnik nieco podrósł. I wrzosy nie próżnują.




– Pora na odchudzanie – odgrażała się na początku wiosny spotkana przeze mnie mucha – zaczynam od tyłka później przyjdzie czas na resztę.

Ta paskuda prześladuje mnie co roku. Od kiedy fotografuję, spotykam go każdego sezonu. Urodą nie grzeszy… ma trochę za duży nos.

Ostatnimi czasy motylki przesiadły się z przekwitającej lawendy na jeżówki.


W ogrodzie co prawda pojawiają się nowe kwiaty, ale już nie jest tak kolorowo jak wiosną
Od kilkunastu dni kwitną czarnuszki. Kilka dni temu nareszcie nieśmiało zaczyna kwitnąć hortensja. Zakwitł tytoń.



– Naukowcy wymyślający dla nas nazwy nie mają za grosz wyczucia smaku – denerwowała się pewna gnojka zakwaterowana w ogródku.

