Dwie godziny wieczoru

Pora na kolejne zdjęcia naszych malutkich przyjaciół. Tym razem wybrałem zdjęcia zrobione któregoś słonecznego wieczoru. Pierwsze dwie godziny dnia i dwie ostatnie, to uważam najlepszy moment na fotografowanie owadów. Oczywiście nie zawsze miałem czas na fotografowanie akurat o tych porach, ponieważ wybierałem wtedy robienie innych zdjęć (krajobraz, wschody zachody słońca) albo rower, ale kilka razy udałem się na fotospacer po łąkach o tej porze.

Pamiętam wysyp biedronek tego dnia, ale to niestety nie nasze rodzime, ale przybyszki z Azji. Biedronka arlekin (Harmonia axyridis).

Biedronka arlekin (Harmonia axyridis)

Wtyk straszyk (Coreus marginatus). Zauważyłem go na łodydze jakwejś rośliny. Ponieważ stracze problemy ze wzrokiem dotknęły i mnie – dopiero po zrobieniu pierwszych zdjęć zauważyłem, że chodzi po nim mrówka. Dlaczego? Tego na razie nie wiem.

Wtyk straszyk (Coreus marginatus)

Chciałbym spróbować takiego miodu z bławatka. Musi smakować bardzo dobrze i niepowtarzalnie. Tak jak kolor chabrów jest nie do podrobienia. Pszczoła miodna (Apis mellifera).

Czeluści dysku

Co tam jeszcze znajdę w czelościach mojego dysku. Na dziś wykopałem kolejne cztery zdjęcia, które zwróciły moją uwagę, a które do tej pory nie widziały światła dziennego.

Kopulujące muchy pokazywałem już na blogu wielkrotnie, ale zawsze kiedy widzę ten ich rytuał, nie mogę dać im spokoju. Muszę to uwiecznić 😉

Małe niepozorne kwiatki zwróciły moją uwagę. Pozwoliłem sobie je poddać posprodukcji w stylu art. Czy jak to się tam nazywa…

Motyl przy niskim słoeczku? Proszę bardzo, mam i motyla.

Kleszczy nikt nie lubi, a zwłaszcza fotografowie, no ale jedno zdjęcie mieć powinien.

Parada owadów

Wyciągam z szuflady kolejne zdjęcia owadów.

Pięknie ubarwiony pluskwiak – Ostrosz rączycowaty (Piezodorus lituratus) wiedział gdzie usiąść, aby odealnie wpasować się kolorystycznie w otoczenie.

Piórolotek pięciopiór (Pterophorus pentadactyla) to motyl, a nie podobny ani do motyla, ani do ćmy. To taki trochę duch łąki. Coś leci, ale nie wiadomo co :O

Szyk i elegancja. Kolory odważne i krój nienaganny. Prostoskrzydłe (Orthoptera) potrafią zaskoczyć swoim ubiorem i poczuciem estetyki 🙂

Lejkowiec labiryntowy (Agelena labyrinthica) buduje te swoje dziuple z pajęczyn i podejrzewam, że chowa tam spore zapast pożywienia. No i nie za bardzo dba o porządek w swoim domu.

Powrót do korzeni

Nie pozostaje mi nic innego jak zaglądnięcie do swoich archiwalnych i nie publikowanych do tej pory zdjęć. Zdjęć makro. Zawsze to odkładałem, a teraz jest na to idelany moment. Ten świat nie przestał mnie fascynować.

Na pierwszym zdjęciu szablak krwisty, zdjęcie z września ubiegłego roku. Chłopak zachciał usiąść akurat we wrzosach.

Kolejna fotka to malutki chrząszczyk, mający może trzy milimetry. Pamiętam, że kiedy chciałem go strząsnąć z bluzy, to wylazł mi na dłoń 🙂

Na trzecim zdjęciu niezwykle ubarwiona mucha zwana smętką, jednak dokładnego oznaczenia nie znam.

I czwórka to fruczak gołąbek (Macroglossum stellatarum) buszujący przy ogrodowym wiciokrzewie.

Szablak krwisty (Sympetrum sanguineum)
Smętka
Fruczak gołąbek (Macroglossum stellatarum)

Wyglądają pięknie

Motyle. Latają również i we wrześniu. Kiedy świeci słońce warto wybrać sie wieczorem na łąkę i popatrzeć ich beztroskim harcom. Czy naprawdę ich życie jest tak beztroskie? Pewnie chwilami tak, ale wciąż czyhają na nie różne niebezpieczeństwa – drapieżniki, wiatr, deszcz i pewnie sporo innych zagrożeń, a poza tym żyją bardzo krótko. Tak więc to co tak pięknie wygląda nie zawsze takim jest…

Pszczoły na robocie

Pszczoły nie próźnują mimo końcówki lata. Kiedy tylko wychodzi słońce wylatują w poszukiwaniu pyłku i nektaru.

Tak, pszczoły potrzebują nie tylko nektary, ale i pyłku. Pokarmy te różnią się od siebie – nektar, to roztwór cukrów w różnych proporcjach oraz olejków witamin, kwasów organicznych, enzymów, soli mineralnych i związków azotowych. To taki pokarm węglowodanowy, czyli zapewniający im przede wszystkim energię. Z kolei pyłek to ważne źródło białk, tłuszczów, witamin.

Późnym latem, kiedy wieczorem słońca aż tak nie grzeje, lubię wybrać się na łąką i przemierzać ją z „nosem w trawie”. Miękkie światło późnego wieczoru świetnie nadaje się do fotografowania owadów.

Piękne w swojej brzydocie

To nie będą zdjęcia dla ludzi o słabych nerwach, ani dla tych, co akurat spożywają posiłek. Nie będą estetyczne i klimatyczne. Jednak znajdą się pewnie i tacy, którzy w tych małych stworzonkach odnajdą piękno. To co że oślizłe, to co że nie kojarzą się dobrze, zwłaszcza tym, co na przykład mieli do czynienia z rybikami w łazience.

Przechadzając się po ogrodzie zwróciłem uwagę na uschnięte listki na moim „bonzajowym” niewielkim dąbku. Nakryłem pod nimi pokażne stado larw. I choć niszczyły moje drzewko, spodobały mi się od pierwszego wejrzenia. Malutkie, kilkumilimetrowe, ale w obłędnych kolorach. To sprytne połączenie żółtego i odcieni zielonego sprawia, że naprawdę ciężko je dostrzec na dębowych liściach. Nawet jeśli występują w licznym stadku.

Pluskwiaki nie takie złe

Pluskwiaki. Przez jednych znienawidzone za samą nazwę. Przez innych za smrodek pozostawiany przez nie na jagodach, czy malinach. Jeszcze przez innych za wlatywanie do mieszkania, czy za włażenie za kołnierz.

Ja lubię je, jak 95 % innych owadów i chętnie za nimi się rozglądam w ogrodzie, czy na łące. Jeśli oczywiście akurat nie fotografuję jakowegoś wschodu, czy zachodu słońca. Ostatnio ograniczam się tylko do własnego ogrodu, ale i tam udało mi się odszukać i sfotografować kilka przedstawicieli wspomnianych pluskwiaków.

Co na łące

Trochę gorąco, choć słońce schowane było za delikatnymi chmurkmi. A to wymarzone warunki do makrofotografii. Naturalnie rozproszone światło. Wziąłem więc aparat i wyruszyłem na pobliską łąkę w poszukiwaniu owadów. Najciekawsze okazy przedstawiam poniżej.

Najpierw w oczy rzucił mi się chrząszcz, który w dziwnej pozie, trzymając się tylko przednimi odnóżami, zwisał ze ździebełka. Myślałem, że coś z nim nie tak, ale szturchnięty lekko tylko pomachał czułkami i wisiał sobie dalej. Możliwe, że jakowyś jogin…

Kolejny, to przedsatwiciel przostoskrzydłych. Sądząc po mieczu wystającym spod płaszcza, to jakowyś miecznik. Swoją drogą, ciekwy jestem po co mu on potrzebny. Pewnie do obrony przed obcymi najeźdźcami z sąsiedniej łąki….

Następny pod obiektyw poszedł malutki chrząszczyk o długim nochalu. Nie wnikam w jego charakter, ale mimo niezbyt pięknej buźki wygląda na porządnego chrząszcza.

Ostatni to pluskwiak, którego znalazłem na jednej z dzikiwch wiśni. O mało go nie zjadłem razem z nią.

Kwietniki i mrówka

Gdy niewiele ciekawego dzieje się na niebie, zabieram obiektyw do makrofotografii i buszuję na łąkach. Wspominałem, że oczy już nie te, a i rękami człowieka coraz bardziej trzęsie na stare lata, nie wpominając, że wyszedł z wprawy przez to fotografowanie krajobrazów.

Jednak ten mikro świat niewidoczny na codzień gołym okiem nie przestał mnie fascynować. Wiele owadów tylko obserwuję, nie próbując ich nawet sfotografować. Ale kiedy trafiam na interesujące mnie egzemplarze robię wszystko, aby udało się je uwiecznić.

Na dzisiaj mam kwietnika, który upolował utaplaną w pyle pszczołę (lub coś podobnego), drugiego kwietnika, który wyglądał jak z żurnala, zadbany, wykąpany i prawie że z makijażem oraz mrówkę, która aż przysiadła tak zaangażowała się w odrywanie kory z gałązki.