Dookoła mnóstwo śniegu, a kiedy przed prawie dwoma tygodniami śnieg prawie zniknął, wydawało nam się, że tej zimy już go więcej nie będzie….


Dookoła mnóstwo śniegu, a kiedy przed prawie dwoma tygodniami śnieg prawie zniknął, wydawało nam się, że tej zimy już go więcej nie będzie….


Coś mi się wydaje, że ktoś wykrakał, że i do mnie przyjdzie śnieg 😛
Przypomnijmy sobie tymczasem pogodne dni z poprzedniego tygodnia.


W piątek dopadało świeżego śniegu. Żywię szczerą nadzieję, że to już ostatnie podrygi zimy….
Podczas wczorajszego spaceru dosłownie na kilka chwil słońce próbowało przebić się przez chmury. Udało mi się uchwycić ten moment…



Kilka kolejnych fotek z sobotniego spacerku po lesie…




Tylko i wyłącznie dla takich bajkowych widoków uwielbiam zimę…




Witajcie w Nowym Roku. Dzisiaj uspokajające mam nadzieję fotki z wczorajszego spaceru. Wiało co prawda jak cholera, ale aparatu mi z rąk na szczęście nie wywiało. Być może dlatego, że miałem uwieszony u szyi 😉



W drugim roku fotoblogowania przybyło mi ok 80-90 procent odsłon i odwiedzin nie licząc dni, kiedy link do fotobloga był na głównej gazeta.pl, bo wtedy statystyki wariowały 😉
W ciągu roku pojawia się tu około 360 wpisów i ok. 600 zdjęć! Od początku istnienia fotobloga (dwa i pół roku) pojawiło się 897 wpisów i 1428 zdjęć. Aż ciężko uwierzyć w moją płodność 😉
Kiedy tylko zorientowałem się, że dziś jest super widoczność, wsiadłem w samochód i pojechałem na najbliższe znane mi miejsce, skąd podobno widać Tatry. I okazało się, że faktyko 😉 Widok rewelacyjny, aż się wierzyć nie chce, że do tej najbliższego szczytu (Łomnica) po lewej stronie jest 136 km…


Dwa dni temu pisałem o moim błądzeniu, ale udawało mi się również wędrować całkiem ładną dróżką 😉
Pogoda całkiem niepodobna do dzisiejszej…


Budzik nastawiłem na szóstą trzydzieści, z łóżka zwlokłem się chwilkę przed siódmą. I w samą porę, bo kiedy wyszedłem na pobliską górkę, słońce akurat wschodziło, a ptaszki przedefilowały przed obiektywem.

Słońce oświetlało dopiero czubki drzew. Ale z każdą chwilą obejmowało coraz więcej. W samą porę zbiegłem do swoich ulubionych wierzb.




Nareszcie i ja się doczekałem, listki zaczęły się przebarwiać, niektóre jeszcze nieśmiało, ale to już kwestia kilku dni…

