Może to nie blady świt, ale chwilę po. Dla takich chwil opłaca się wstać rano.
…raz na jakiś czas oczywiście.

Może to nie blady świt, ale chwilę po. Dla takich chwil opłaca się wstać rano.
…raz na jakiś czas oczywiście.

Będąc w okolicach Karpacza, odwiedziłem Skalne Miasto koło Adršpach w Czechach, tuż przy granicy z Polską. W związku z napiętym grafikiem miałem na spacer tylko kilka godzin, więc oglądnąłem tylko jego małą część.
Przy wejściu do Skalnego miasta znajduje się małe, urokliwe jeziorko z turkusową wodą 😉

Spacerując dalej szlakiem, wchodzi się do wąskiego „korytarza” prowadzącego między wysokimi na kilkanaście i kilkadziesiąt metrów skałami.





O ile poza Skalnym Miastem był upał ponad trzydziestostopniowy, to między skałami chwilami udało mi się zmarznąć. Za tydzień następna seria zdjęć z tego miejsca.






Ta słoneczna pogoda trwa już tak długo, że co niektórym mogłaby się znudzić. Korzystając z tego, że któregoś dnia było więcej chmur wybrałem się na spacer w nadziei na spektakl światło-chmury. Miałem szczęście, zdążyłem na premierę.




Żniwiarze mając mnie daleko w poważaniu skosili już wszystkie zboża. A przecież ja tam sobie owadów szukałem

Ale przyznać im trzeba, że ciekawe pejzaże stworzyli.


Czasami wybieram się na spacer nie zabierając obiektywu do robaczków, wtedy spaceruję z głową podniesioną do góry (a nie w trawie) i zauważam takie oto okoliczności przyrody 😉




Przez ostatni tydzień było raczej pochmurno i ponuro, dlatego brzydkiej pogodzie już dziękujemy! Słońce, to nas interesuje.



Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam brzozy (Betula L.). W samym ogrodzie rośnie ich u mnie około trzydziestu sztuk. Od dużych, które mają z ćwierć wieku do malutkich, które sadziłem rok temu.
Chodząc na makrołowy zazwyczaj przechodzę przez brzozowy zagajnik, a ostatnio trafiłem na fajne światło.


Do mnie wiosna przyszła już w niedzielę, kiedy to chmury jak nożyczkami odciął, w ciągu niewiele ponad godziny odsłoniły niebo. I potem już prawie codziennie świeciło słońce, aż do dzisiaj rana…



W weekend pogoda była pod psem. Co prawda nie padało, ale niebo było zasnute chmurami. Dlatego, kiedy późnym popołudniem zaczęło się przejaśniać, czym prędzej ubrałem trampki, wziąłem pod pachę aparat i ruszyłem na spacer. Nagrodą było podziwianie różowego nieba.

Dookoła mnóstwo śniegu, a kiedy przed prawie dwoma tygodniami śnieg prawie zniknął, wydawało nam się, że tej zimy już go więcej nie będzie….

