Weekend był u mnie deszczowy. Ale po tym jak całą sobotę przesiedziałem w domu, w niedzielę stwierdziłem, że dłużej nie dam rady usiedzieć na dupie i wybywam do lasu. Ubrałem się tak, aby w razie deszczu nie przemoknąć do suchej nitki i dobrze, bo podczas trzygodzinnego spaceru na przemian padał deszcz i przebijało się słońce.
Najlepszy dowodem, że nawet poczas takiej aury warto wyjść w plener, niech będą poniższe zdjęcia, bo kiedy się przejaśniało, światło było tak cudowne, że fotki same się robiły. Byłem tak zaaferowany klimatem, że oddaliłem się w nieznane zakątki lasu i w pewnej chwili nie wiedziałem co dalej, a w telefonie nie było zasiągu aby obadać gdzie jestem.
Jak widać w lasach robi się już miejscami jesiennie. Dość wcześnie w tym roku, pewnie ze względu na suche lato. Trzeba się spieszyć ze spacerami, żeby nie przegapić tej najbardziej kolorowej pory roku.



