Wieczór taki niepozorny. Miał być deszcz, a prawie nie było. Miało być zimno, a było parno. Ciężkie chmury na niebie nie wskazywały, że słońcu uda się przebić choćby na chwilkę. Nie dało ono jednak za wygraną i pomalowało kawałek nieba swoim światłem.
No właśnie i co namalowało? Bo ja widzę przyczajonego żółtego królika…

Z jednej strony widzę wieloryba, a z drugiej księżniczkę z podbitym okiem. 😀
PolubieniePolubienie
Mam podobne spostrzeżenie 🙂 A tak swoją drogą, to uwielbiam doszukiwać się znaków w obłokach 😉
PolubieniePolubienie