W środę udało mi się na chwilkę wyrwać na fotołowy. Udało mi się sfotografować kilka owadów. Między innymi tą niewielką i wydawać by się mogło, przestraszoną biedronkę.

W środę udało mi się na chwilkę wyrwać na fotołowy. Udało mi się sfotografować kilka owadów. Między innymi tą niewielką i wydawać by się mogło, przestraszoną biedronkę.

Na pozostałych kwiatkach było ich co najwyżej po trzy sztuki. Najpierw wydawało mi się, że temu kwiatku coś się stało, bo miał takie czarne końcówki płatków.
Po chwili, kiedy go lekko ruszyłem, zwierzaki rozpierzchły się we wszystkie strony świata.


Mam w „swoim” lesie takie miejsce, gdzie co roku wiosną mogę na niego liczyć. Malutka polanka, a na niej jeden stary pień, którego lubi porastać ten szczawik.


Jest i pierwszy w tym sezonie upolowany grubszy zwierz.


To nie był dobry dzień do latania… Wyszedłem na wieczorny spacer, a tam panowie motoparalotniarze próbowali wzbić się w powietrze.

Jednemu z nich nawet udało się ze dwa razy wystartować, ale szybko brak noszenia zmuszał go do lądowania.





Hiacynty to już pełną parą.

Fotografowałem sobie w najlepsze pajęczynki na trawach, kiedy… …znienacka w kadr wleciał mi intruz…


Może trochę i przesadziłem z obróbką, ale co tam, raz na jakiś czas… 🙂

Niepozorny krzaczek z niego i nieczęsto zwracam na niego uwagę. W rogu ogrodu rośnie sobie niziutki krzaczek pierisu, który właśnie zaczyna kwitnąć.


Powoli, powoli pogoda się poprawia. Ale my chcemy, żeby słońce świeciło co najmniej tak, jak na tym zdjęciu.
