Dwa dni temu księżyc był tuż po nowiu. Oświetlone było zaledwie dwa procent jego tarczy, ale pozostałą część też łatwo było dostrzec. Fotografowałem go na kilkadziesiąt minut przed jego zachodem.

Dwa dni temu księżyc był tuż po nowiu. Oświetlone było zaledwie dwa procent jego tarczy, ale pozostałą część też łatwo było dostrzec. Fotografowałem go na kilkadziesiąt minut przed jego zachodem.

Piętnastego maja tego roku pogoda w ciągu dnia była taka sobie. Wieczorem, a w zasadzie w nocy, bo zdjęcia robiłem przed dwudziestą drugą, rozpogodziło się na tyle, że z pobliskiego wzniesienia udało się sfotografować światła na maszcie znajdującym się na Łysej Gorze w Górach świętokrzyskich. W linii prostej dzieliło mnie od nich ponad 100 kilometrów.
