W tym sezonie w mojej okolicy odkryłem dwa miejsca, gdzie rosną sobie maki.





W tym sezonie w mojej okolicy odkryłem dwa miejsca, gdzie rosną sobie maki.





Pstryknąłem sobie tak od niechcenia, a tu mimo wiejącego wiatru udało się złapać ostrość. Rzecz działa się na kłosie jęczmienia.

Po raz pierwszy spotkałem takiego granatowookiego owada. Kiedy zauważyłem go w gęstej trawie, nawet nie próbowałem odchylać trawy, na której siedział, żeby nie uciekł. Udało mi się zbliżyć aparat tylko od góry. Zrobiłem to jedno jedyne zdjęcie, a owad zaraz uciekł.

Po raz pierwszy udało mi się wypatrzeć te pluskwiaki podczas tej czynności. Ze względu na kiepskie warunki uzyskałem płyciutką głębię ostrości, ale i tak zdjęcie cieszy 😉

Pamiętam, że wracałem z fotografowania o zmierzchu bez nadziei na jeszcze jakiś kadr, kiedy na ździebku zauważyłem dwa identyczne pluskwiaki, na dodatek ustawione w identycznych pozycjach.

Albo mam już kiepski wzrok, albo dobrze się kamuflują. Zazwyczaj mam problem z wypatrzeniem konika. Zauważam je dopiero wtedy, kiedy uciekają spod moich stóp. Z tym nie było inaczej. Na szczęście wylądował na wysokiej trawie i można było go sfotografować.

Dzisiaj fotografie bliskiego krewniaka wczorajszego akrobaty. Tym razem w innych okolicznościach przyrody. Ten z kolei wyglądał mi na zawadiakę. Co prawda siedział spokojnie w jednym miejscu, ale zadziornie podnosił głowę. Zdawał się mówić: Coś ci nie pasuje?!?


Niedawno miałem okazję podziwiać chrząszcza, który próbował nauczyć się chodzić na szczudłach. Nauka szła mu tak sobie i po pewnym czasie stwierdził, że jednak pozostanie przy klasycznej wspinaczce.




Na małym polnym kwiatku siedziała jeszcze mniejsza muszka. Wydawało mi się, że coś z nią nie tak, bo nie dawała znaków życia. Okazała się jednak całkiem zdrowa, bo po chwili odleciała w siną dal.

Jakiś czas temu pokazywałem Wam Skrzypionkę zbożową. Obiecałem też, że poszukam ich larw. I chyba mi się to udało.
