Od czasu do czasu lubię przesadzić z obróbką, choć wolę naturalne kolory. Z hibiskusami mnie poniosło, przyznaję się 😉




Od czasu do czasu lubię przesadzić z obróbką, choć wolę naturalne kolory. Z hibiskusami mnie poniosło, przyznaję się 😉




Na łące widywałem już młode pluskwiaki. Te trochę się spóźniły z robotą, ale robią co mogą, aby potomstwo jak najszybciej się pojawiło.

Wielka sobota była dla mnie niezwykle płodna jeśli chodzi o zdjęcia. Po porannym fotografowaniu wiatraka, po południu odwiedziłem rezerwat szachownicy kostkowatej (Fritillaria meleagris) w Krównikach koło Przemyśla. Pogoda nie udała się specjalnie, bo było zachmurzone, ale i tak jestem zadowolony, bo rok temu spóźniłem się na okres jej kwitnienia.






Nie będę się robił aż tak monotematyczny, jeśli chodzi o temat burz, bo niedługo stracę wszystkich odwiedzających 🙂 Mimo, iż dzisiaj pogoda była dynamiczna i jak zawsze byłem na posterunku z aparatem w ręku, zamieszczam kadry sprzed kilku dni, kiedy to jeszcze było cieplutko i aż chciało się wąchać kwiatki.


Pierwsze dni lata to kwitnące goździki. W półcieniu berberysu radziły sobie doskonale. To mało wymagające kwiatki, wystarczy je wysiać i czekać aż zakwitną.


Wspomnienie orlików z ostatniego dnia wiosny.


Pojedynczy malutki fiołek wyrósł na trawniku, a wieczorne słońce wyróżniło go pośród trawy.


Te zdjęcia hortensji zrobiłem ponad miesiąc temu. Nie spodziewałem się, że miesiąc później będzie nadal kwitnąć. Takie kwiatki lubię, które kwitną i kwitną.


Kilka kwiatków już się pojawiło, następne czekają w kolejce. Milin rozkwita u mnie strasznie opornie. Krzaczek mam zasadzony już od kilku lat, a ciągle ma tylko po kilka kwiatów.


Zażółciło się w ogródku.



