Hiacynty to już pełną parą.

Hiacynty to już pełną parą.

Może trochę i przesadziłem z obróbką, ale co tam, raz na jakiś czas… 🙂

Niepozorny krzaczek z niego i nieczęsto zwracam na niego uwagę. W rogu ogrodu rośnie sobie niziutki krzaczek pierisu, który właśnie zaczyna kwitnąć.


Żółte krokusy, to wiadomo, czasem wyskoczą jeszcze przed ostatnim śniegiem. Ale kiedy zakwitną fioletowe, to już wiosna pełną parą. Śnieżyczki, które dwa tygodnie temu ledwo rozkwitały, wczoraj były w pełnym rozkwicie. W innym miejscu, bardziej zacienionym dopiero powoli rozkwitają nowe.




W ogródku nie tylko śnieżyczki i krokusy kwitną. Także wilczełyko wypuszcza malutkie różowe kwiatki.





Donoszę, że w tym roku pszczoły przyfrunęły z ciepłych krajów wcześniej niż bociany 😉 Już wczoraj przed południem na krokusach i wrzoścach pojawił się tłum pszczół. Oby tylko to wczesne przebudzenie nie wyszło im na złe. Ale miejmy nadzieję, że mrozy już nie wrócą.

Zawsze podobały mi się wiosenne modrzewie z jasnozielonymi igiełkami i młodymi szyszkami, ale dopiero w poprzednim sezonie miałem okazje je fotografować. Dokładnie pod koniec maja. I tak się zastanawiam, czy te szyszki oby nie były ubiegłoroczne…


Spacerując po lecie i szukając motywów do fotografowania, co o tej porze roku jest dosyć trudne, natknąłem się na takie osobliwości.



Nareszcie dopisała mi dzisiaj i pogoda i wolny czas. Mogłem się niespiesznie udać na fotołowy. Czego i Wam życzę na cały przyszły rok. Dużo wolnego czasu na robienie tego, co lubicie najbardziej.


– Przybrałem co prawda barwy maskujące, ale chyba nie do końca wybrałem dobre otoczenie… – zastanawiał się chrząszcz, który umówił się z kolegami na painballa.
