W ogrodowym stawie co roku rośnie sobie taka dziwna trawa i na tej trawie co roku znajduję ten sam gatunek chrząszcza. Musiały sobie polubić tę miejscówkę i tę roślinę, bo później składają na niej jaja i później wykluwają się z nich małe chrząszczyki. A ja co roku je sobie obserwuję, skoro już zwitały w moje skromne progi.
Jednym może się to zdjęcie wydać paskudne, bo muchy. Innym, że ich zachowanie jest nieobyczajne. Ktoś jeszcze inny pewnie się zgorszy. Dla mnie jednak znalezienie pary owadów i uwiecznienie ich w niedwuznacznej sytuacji to duża frajda. No nic na to nie pradzę, taki fetysz 😉
Już z daleka zobaczyłem coś dużego i czarnego na wysokiej trawie. Do tej pory nie raz fotografowałem te duże muchy in flagranti, więc przeczuwałem co to może być. Podszedłem i bardzo ostrożnie, żeby ich nie wystraszyć, zbliżyłem do nich aparat. Okazało się, że moja ostrożność nie było potrzebna, one nic a nic nie robiły sobie z mojej obecności, zajęte uciechami życia.
Szukając owadów mogę spędzić kilka godzin i owszem zrobić zdjęcia owadów – ostre, poprawnie naświetlone, ale tylko raz na jakiś czas uda się prawdziwa perełka. Albo jakiś rzadki okaz, albo para owadów, albo jakaś nietypowa owadzia scenka.
Wracałem już do samochodu, bo słońce chyliło się ku zachodowi, a ja chciałem jeszcze pojechać w inne miejsce fotografowac zachód. W pewnym momencie stanąłem jak wryty. Moim oczom ukazał się obrazek, jaki widziałem wielokrotnie w internecie, ale sam nigdy na coś takiego nie trafiłem.
Dwa modraszki ułożyły się już chyba do snu w synchronicznej pozie. Zupełnie nie zwracały na mnie uwagi. To niebywałe, bo zazwyczaj zwiewają przede mną w podskokach, a tym razem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zastygły w bezruchu.
Taki mamy czas, że i owady próbują dobierać się w pary. Może nie jest to do końca ładne z mojej strony, że bezczelnie je podglądam, ale robię to w dobrej wierze! Zanim pacniemy w nie packą pomyślmy o tym, że i one mają swoich partnerów, dzieci i chcą życ długo i szczęśliwie 😉
Piąteczek, a więc pora na fotki makro. Tym razem dwie przeurocze ciemki przyłapane pod koniec sierpnia ubiegłego roku na łące. Niczego nieświadome zatopione w miłosnym uniesieniu…
Pora na kolejne fotografie makro. Dziś macie prawo okrzyknąć mnie podglądaczem, bo przedstawię kilka fotek owadów podczas czynności, przy których nikt nie powinien im przeszkadzać. Słowo harcerza – były tak pochłonięte tym co robię, że w ogóle na mnie nie zwracały uwagi.
Malutkie, może 2-3 mm długości, a postura słonia. Przede wszystkim długa „trąba”, pokaźny „korpus” i tylko te cienkie nóżki jakoś mi tu nie pasują.
Były tak malutkie, że oczywiście wziąłem je za paproszek, mały brudek na liściu. Ale, że wiedziałem o istnieniu tych mikroskopijnych chrząszczy przymierzyłem się z aparatem i okazało się, że to nie jeden, a dwa osobniki. Oddawały się uciechom w cieniu lasu.
Kiedy fotografuję owady, najbardziej cieszą mnie zdjęcia jakiś ciekawych scenek wśród owadów, w następnej kolejności spotkana para, później spotkanie jakiegoś rzadkiego gatunku, a na końcu dopiero dobre światło.