Rudbekia naga

Jedni uważają ją za chwast, ale znamienitą większość z pewnością zachwycają łąki rudbekii nagiej. Ja na takie połacie rudbekii natrafiłem kilka dni temu. Nie miałem pojęcia, że ona tam kwitnie, a kiedy byłem tam kilka tygodni temu, nic nie wskazywało, że wkrótce się pojawi. Albo po prostu nie zwróciłem na to baczniejszej uwagi.

Trafiłem tam podczas mglistego, a jednocześnie słonecznego poranka i widok ten sprawił, że oniemiałem. Zresztą nie pierwszy i na pewno nie ostatni raz oniemiewam na tego typu widoki.

Słoneczniki

Coś mi się zażółciło po mojej lewej. Pierwsza myśl, to rzepak. Ale po chwili oświeciło mnie, że to przecież jest czas kwitnienia słoneczników! Odbiłem gdzie trzeba i na szczęście okazało się, że jest ono tuż przy drodze. Pogoda do zdjęć dopisała, bo było zachmurzone, co poskutkowało fajnie rozproszonym światłem i nieco dramatycznym niebem.

Aż komary wyginą

Kto śledzi moje relacje na żywo na facebooku wie, że to wrzosowisko odkryłem kilka dni temu jadąc rowerem. Czekałem tylko na odpowiedni moment, aby tam pojechać i pofotografować.

Taki moment wydawał sie być wczoraj rano. Akurat przestał padać deszcz, na niebie cieniutka warstwa chmur idealnie rozpraszająca światło. Na przeszkodzie stanęło tylko jedno – miliony wściekle atakujących komarów.

Chciałem na spokojnie, bez pośpiechu tam pospacerować i napawać się tym pięknym zakątkiem. Plany musiały jednak ulec zmianie na szybkie kilka zdjęć. Ale jak komary wyginą w pewnością tam wrócę.

Tylko ja i wrzosy

Mimo, że to dziś zaczyna sie meteorologiczna jesień, mamy nadzieję na piękną pogodę przez co najmniej jeszcze dwa miesiące. Niech ciepłe i słoneczne dni trwają jak najdłużej, a te deszczowe i zimne mijają jak najszybciej.

Na miejscówkę z wrzosami trafiłem, jak to bywa zupełnie przypadkiem, jakieś dwa, może trzy tygodnie temu. Spacerując po lesie, który mam schodzony wszerz i wzdłuż, udało się trafić w nieznane mi jeszcze miejsca i oto trafiłem na cudowną drogę porośniętą wrzosami. Wtedy jeszcze ledwo kwitły, ale wróciłem tam kilka dni temu.

W tym roku wrzosy nie są tak okazałe jak w ubiegłym, co jest zapewne skutkiem panującej suszy, ale sam fakt przebywania w takim miejscu sprawił mi wiele przyjemności. W lesie żywego ducha (brak grzybów i bardzo wczesna pora), tylko ja i fiolet wrzosów.

Maki przekwitnięte

W ubiegłą niedzielę jadąc na jedną ze swoich rowerowych wypraw natrafiłem na trzy miejscówki z polami pełnymi maków. Odgrażałem się, że wrócę tam z aparatem. I owszem wróciłem. W środę, po trzech dniach. I co zastałem? Tylko pojedyńcze maki. Jak to zobaczyłem, to zrobiło mi sie strasznie smutno, że nie pojechałem tam od razu, tego samego dnia wieczorem.

Szybko jednak sie ogarnąłem, bo przeciez nie ma co rozpaczać, tematów do fotografii mi w sumie nie brakuje. Na otarcie łez trzy smutne zdjęcia przekwitających pojedyńczych kwiatów.

Tylko w Polsce

Jak niespodziewanie zakwitły, tak teraz szybko płatki kwiatów opadają. Ciągle jeszcze można spotkać białe drzewa i krzewy, ale to już chyba ostatnie dni ich kwitnienia. Ja przyjrzałem się z bliższa jedemu z drzewek w dzikiej części ogrodu. Spodobało mi się miękkie światło przebijające się przez drzewa w ogrodzie. W tle świeża zieleń traw i liści wspomnianych drzewek. Kolor, którego nie da się podrobić. Taka zieleń występuje tylko wiosną i tylko w Polsce.