W ubiegłą niedzielę jadąc na jedną ze swoich rowerowych wypraw natrafiłem na trzy miejscówki z polami pełnymi maków. Odgrażałem się, że wrócę tam z aparatem. I owszem wróciłem. W środę, po trzech dniach. I co zastałem? Tylko pojedyńcze maki. Jak to zobaczyłem, to zrobiło mi sie strasznie smutno, że nie pojechałem tam od razu, tego samego dnia wieczorem.
Szybko jednak sie ogarnąłem, bo przeciez nie ma co rozpaczać, tematów do fotografii mi w sumie nie brakuje. Na otarcie łez trzy smutne zdjęcia przekwitających pojedyńczych kwiatów.



No wiesz, maki wieczne nie są… 😉 Ostatnie foto najbardziej mi się podoba.
PolubieniePolubienie